Dlaczego teraz jest kluczowy czas, aby rekrutować w branży agro? 5 powodów

W branży agro, znalezienie odpowiednich pracowników i zapewnienie ciągłości zatrudnienia to kluczowe wyzwania. Skala problemu rośnie, a odpowiedź na nie znajdziesz we współpracy z doświadczoną agencją pracy.

1. Pracownicy sezonowi

W agro, kluczowe jest zatrudnianie pracowników sezonowych, szczególnie podczas zbiorów. Odpowiednia liczba pracowników w szczytowych okresach jest niezbędna dla efektywności i rentowności produkcji rolniczej.

2. Trudności w znalezieniu pracowników

Branża rolnicza doświadcza deficytu pracowników, szczególnie w gospodarstwach mlecznych i sadowniczych. Współpraca z agencją pracy pozwala na szybkie znalezienie pracowników gotowych do pracy w specyficznych warunkach rolniczych.

3. Wysoka efektywność pracy

Dobrze dobrani pracownicy przyczyniają się do wyższej efektywności i wydajności pracy, co jest kluczowe w branży, gdzie marże są często niskie.

4. Rozwiązania dostosowane do Twoich potrzeb

EWL Group oferuje rekrutacje dostosowane do konkretnych potrzeb gospodarstw rolnych, zapewniając pracowników z odpowiednimi umiejętnościami i doświadczeniem. Dzięki efektywnej rekrutacji możesz zaadresować wyzwania związane z branżą rolniczą i zapewnić ciągłość działania swojego przedsiębiorstwa.

5. Presja na branżę

Brak pracowników i rosnące koszty produkcji mogą prowadzić do wzrostu cen produktów końcowych, co wpływa na konkurencyjność firmy na rynku.

Jeśli szukasz skutecznych rozwiązań rekrutacyjnych w branży agro, EWL Group jest gotowa pomóc. Skontaktuj się z nami, aby dowiedzieć się więcej o naszych usługach. Odwiedź ewl.com.pl/kontakt już dziś.

Trudna rekrutacja do branży mięsnej – jak pozyskać pracowników?

Rekrutacja do branży mięsnej jest wyzwaniem, które wymaga specjalistycznego podejścia. W obliczu rosnących wymagań rynku i wysokiej rotacji pracowników, kluczowe staje się znalezienie stabilnej i wykwalifikowanej kadry. Rozwiązaniem może być współpraca z doświadczoną agencją pracy, taką jak EWL Group.

1. Znajomość specyfiki branży:

EWL Group posiada doświadczenie w realizacji projektów rekrutacyjnych dla branży mięsnej. Znajomość specyfiki pracy, wymagań stanowisk i oczekiwań pracodawców pozwala na efektywne dopasowanie kandydatów.

2. Efektywne szkolenia i adaptacja

Oprócz samych procesów rekrutacyjnych, kluczowe jest odpowiednie przygotowanie i szkolenie pracowników. EWL Group zapewnia procesy adaptacyjne, które umożliwiają szybkie wdrożenie pracowników i minimalizują ryzyko wysokiej rotacji.

3. Dostęp do wykwalifikowanych pracowników

Dzięki szerokiej sieci rekrutacyjnej EWL Group posiada dostęp do pracowników z różnych regionów, w tym z krajów Europy Wschodniej, co jest szczególnie cenne w branży mięsnej, gdzie zapotrzebowanie na pracowników jest duże.

4. Zmniejszenie rotacji i przestojów

Niska rotacja pracowników to klucz do stabilności produkcji. EWL Group, poprzez dostarczanie odpowiednich pracowników i dbałość o ich satysfakcję, pomaga zapobiegać przestojom i komplikacjom w pracy firmy.

5. Indywidualne rozwiązania i wsparcie

Każdy projekt rekrutacyjny jest traktowany indywidualnie, z uwzględnieniem unikalnych potrzeb danego przedsiębiorstwa. EWL Group oferuje wsparcie na każdym etapie współpracy, od selekcji kandydatów po ich wdrożenie i dalszą opiekę.

Jeśli szukasz skutecznych rozwiązań rekrutacyjnych w branży mięsnej, EWL Group jest gotowa pomóc. Dzięki naszemu doświadczeniu i specjalistycznemu podejściu, jesteśmy w stanie zapewnić Twojej firmie stabilność i efektywność procesów produkcyjnych. Skontaktuj się z nami, aby dowiedzieć się więcej o naszych usługach i rozpocząć współpracę. Odwiedź ewl.com.pl/kontakt już dziś.

Dlaczego teraz jest kluczowy czas, aby rekrutować w branży spożywczej? 5 powodów

Branża spożywcza stoi obecnie przed wyjątkowymi wyzwaniami. Rosnące koszty gazu i energii, sezonowość oraz wysoka rotacja pracowników wpływają na ciągłość i rentowność produkcji. Jednak mamy dobre wieści – istnieją skuteczne rozwiązania, które pomogą przetrwać te trudne czasy.

1. Rosnące koszty gazu i energii:

Nie tylko bezpośrednio zwiększają koszty produkcji, ale także wpływają na ceny surowców i logistykę. Firmy muszą optymalizować procesy produkcyjne i szukać oszczędności, co często prowadzi do potrzeby reorganizacji zasobów ludzkich.

2. Sezonowość zbiorów:

Wymaga dynamicznego dostosowania siły roboczej. Zapotrzebowanie na pracowników wzrasta w okresach szczytowych, a szybkie i elastyczne zatrudnienie jest kluczem do utrzymania ciągłości produkcji.

3. Wysoka rotacja pracowników:

Rotacja pracowników wiąże się z kosztami rekrutacji, szkolenia i adaptacji nowych pracowników. Znalezienie stabilnych i zaangażowanych pracowników jest zatem kluczowe dla efektywności i rentowności przedsiębiorstwa.

4. Presja na branżę:

Brak pracowników i rosnące koszty produkcji mogą prowadzić do wzrostu cen produktów końcowych, co wpływa na konkurencyjność firmy na rynku.

5. Rozwiązania EWL Group:

EWL Group dysponuje zróżnicowaną bazą kandydatów, dzięki czemu może szybko reagować na zmieniające się potrzeby firm spożywczych, dostarczając pracowników o różnych umiejętnościach i doświadczeniu. Dzięki temu skutecznie zaadresujesz powyższe wyzwania z branży spożywczej.

Jeśli chcesz poradzić sobie z wyzwaniami branży spożywczej i zapewnić swojemu przedsiębiorstwu ciągłość oraz rentowność produkcji, skontaktuj się z nami. EWL Group to Twój zaufany partner w rekrutacji. Dowiedz się więcej na ewl.com.pl/kontakt.

Pracownicy z Kolumbii: nowe możliwości dla polskiego rynku pracy

W ostatnich latach obserwujemy dynamiczne zmiany na polskim rynku pracy, które skłaniają do poszukiwania nowych rozwiązań i możliwości. W odpowiedzi na te wyzwania, EWL podjęło decyzję o ekspansji na rynek kolumbijski, otwierając nowy rozdział w naszej działalności. W tym wpisie przybliżymy szczegóły naszej obecności w Kolumbii i to, jak przekłada się to na konkretne korzyści dla polskich przedsiębiorstw.

Pierwsze Kroki i Sukcesy

Nasze pierwsze kroki na kolumbijskim rynku pracy już przynoszą wymierne efekty. Dzięki naszym działaniom, blisko 200 osób z Kolumbii znalazło zatrudnienie w Polsce, co świadczy o skuteczności naszych metod i doświadczeniu w międzynarodowej rekrutacji. Nasze działania nie ograniczają się jedynie do pośrednictwa pracy, ale obejmują kompleksowe wsparcie zarówno dla pracowników, jak i pracodawców.

Przeczytaj również: Rekrutacja pracowników z Kolumbii odpowiedzią na braki kadrowe

Rozbudowa Struktur i Lokalna Obecność

Kluczowym elementem naszej strategii jest rozbudowa struktur i bezpośrednia obecność w Kolumbii. Otwarcie biura w Bogocie z zespołem 10 rekruterów pozwala nam na bliższe relacje z kandydatami i lepsze zrozumienie lokalnego rynku pracy. Analogicznie, wzmocnienie zespołu w Warszawie poprzez dodanie 8 rekruterów ma na celu zapewnienie efektywnego wsparcia dla procesów rekrutacyjnych w Polsce.

EWL LATAM

Założenie spółki EWL LATAM jest odpowiedzią na potrzebę silniejszej reprezentacji na rynku LATAM i usprawnienia procesów rekrutacyjnych. Naszym celem jest skrócenie czasu dostawy talentów z 4 do 2 miesięcy, co jest możliwe dzięki ciągłemu doskonaleniu naszych metod pracy.

Wsparcie dla Talentów z LATAM

Zdajemy sobie sprawę z wyzwań, jakie niesie ze sobą relokacja do innego kraju. Dlatego w naszym Contact Center wprowadziliśmy agentów mówiących po hiszpańsku, aby zapewnić kandydatom z Kolumbii wsparcie w ich ojczystym języku. Ponadto, koordynujemy obsługę kandydatów na każdym etapie procesu – od momentu wyjazdu z Bogoty, aż po przybycie do Warszawy. Dostosowujemy również nasze materiały i aplikację EWL, aby były one jak najbardziej przyjazne dla użytkowników z LATAM.

Podsumowanie

Wejście na rynek kolumbijski to dla nas nie tylko nowa możliwość biznesowa, ale przede wszystkim szansa na wzmocnienie polskiego rynku pracy poprzez dostęp do wykwalifikowanych pracowników. Dzięki naszym działaniom, polskie przedsiębiorstwa mogą łatwiej odpowiadać na bieżące potrzeby kadrowe, a pracownicy z Kolumbii zyskują szansę na rozwój zawodowy w nowym środowisku.

Pozyskana dotychczas wiedza pozwala nam na sprawne i skuteczne rekrutowanie pracowników z Kolumbii. Chcesz dowiedzieć się więcej? Zapraszamy do kontaktu.

Praca, kadry, migracje, zatrudnianie cudzoziemców – tygodniowy przegląd EWL (13 – 19 lutego)

Jako lider rynku zatrudnienia staramy się obserwować wszystkie zmiany dotyczące sektora pracy tymczasowej, wynajmu pracowników i zagadnień kadrowych. By przybliżyć Państwu najważniejsze informacje i prognozy, co poniedziałek publikujemy skrót najistotniejszych informacji z minionego tygodnia, który pozwoli Państwu na lepsze zrozumienie obecnych trendów panujących na rynku pracy i przygotowanie się na nadchodzące zmiany.   


Najciekawsze informacje: 13 – 19 lutego 2024 roku


NBP: Cudzoziemcy wysłali blisko 7 mld złotych do swoich krajów 

Transfery z Polski od pracujących imigrantów w III kwartale 2023 roku wyniosły 6,9 mld zł, o 0,1 mld zł więcej niż w analogicznym okresie 2022 roku poinformował 12 lutego portal Bankier.pl, powołując się na najnowsze dane NBP.  

Zanotowany wzrost wynikał przede wszystkim z rosnących przekazów zarobków. Transfery imigrantów krótkookresowych w III kwartale 2023 roku wyniosły 4,9 mld zł wobec 5,4 mld zł w III kwartale 2022 roku. W strukturze geograficznej nadal dominowały transfery przekazane na Ukrainę. Wyniosły one 4,4 mld zł i stanowiły 63,2% wszystkich środków. Rosły również środki przekazywane do innych krajów, w tym najbardziej na Białoruś. 

W III kwartale 2023 roku z tytułu pracy Polaków za granicą do kraju trafiło 4,9 mld zł. Na kwotę tę złożyły się przekazy od migrantów krótkookresowych w wysokości 1,9 mld zł (tj. 39,4% ogółu transferów) i od migrantów długookresowych w wysokości 3,0 mld zł (tj. 60,6% całej kwoty). W stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku łączna wielkość przekazanych środków była niższa (o ok. 0,02 mld zł). 

Źródło: Bankier.pl

MRPiPS: Rośnie liczba obcokrajowców z Azji ubiegających się o zezwolenie na pracę w naszym kraju 

Już nie obywatele Ukrainy ani Białorusi, ale Hindusi i Nepalczycy są największą grupą cudzoziemców, którzy ubiegają się i dostają zezwolenia na pracę nad Wisłą poinformowała 14 lutego Rzeczpospolita, powołując się na najnowsze dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.  

Ponad 1,5 mln cudzoziemców miało w końcu roku 2023 zalegalizowaną możliwość podjęcia pracy w Polsce. Dzięki popytowi na pracowników z Azji liczba ta jest większa o 261 tys. więcej niż rok wcześniej. Raport MRPiPS potwierdza, że agresja Rosji na Ukrainę zmieniła specyfikę imigracji do Polski, w której wyraźnie wzrósł udział przybyszów spoza Europy, w tym głównie z Azji. Był to m.in. efekt odpływu ukraińskich mężczyzn. Udział pracowników z Ukrainy w rejestrach ZUS maleje (przed rosyjską agresją sięgał 74%), bo ukraińskich mężczyzn zastępują pracownicy z innych państw, np. Z Białorusi. Obywateli tego kraju pod koniec zeszłego roku w rejestrach ZUS było już prawie 130 tys., czyli o jedną piątą więcej niż rok wcześniej. Jeszcze szybciej przybywa pracowników z Azji i Ameryki Południowej, na czele z Kolumbią. 

– Niektóre branże, w tym logistyka, transport, budownictwo, straciły pracowników po 24 lutego 2022 roku, gdy ci wyjechali, aby bronić swojej ojczyzny. Szacuje się, że luka ta sięgnęła nawet 500 tys. osób, co w połączeniu z kurczeniem się zasobów na lokalnym rynku pracy skłoniło pracodawców do szukania pracowników z odległych krajów – wyjaśnia Nadia Kurtieva, ekspertka Konfederacji Lewiatan. 

Źródło: Rzeczpospolita

NBU: Sytuacja na ukraińskim rynku pracy pogarsza się  

Pomimo deficytu pracowników kwalifikowanych ukraińskie firmy częściej sygnalizują zamiar zwalniania pracowników niż zatrudniania nowych – podało 13 lutego Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, powołując się na najnowsze dane Narodowego Banku Ukrainy (NBU). 

Statystyki banku dotyczą m.in. sektora handlu, gdzie pozostawienie obecnej liczby pracowników deklaruje większość, bo aż 88% pracodawców, zatrudnienie nowych – 5%, zaś zwolnienie – 7%. Mniej optymistyczne dane dotyczą już branży usług, gdzie pozostawienie obecnej liczby pracowników deklaruje 79% firm, zatrudnienie nowych – 6%, a zwolnienia aż 15%. Najgorzej sytuacja przedstawia się w branży budowlanej, gdzie aż 32% pracodawców deklaruje plany zwolnienia pracowników, a zaledwie 5% gotowych jest zatrudnić nowe osoby. 

Kilka branż, według portali ogłoszeniowych, sygnalizuje jednak zwiększone potrzeby kadrowe. Największy wzrost liczby wakatów w styczniu 2024 roku odnotowano dla specjalistów ds. ochrony i bezpieczeństwa – aż o 19% w porównaniu z grudniem 2023 roku. Analitycy tłumaczą, że w tej kategorii ogłoszenia o pracę umieszczane są przez Siły Zbrojne Ukrainy. Wzrosło zapotrzebowanie na prawników – o 13% – oraz specjalistów w rolnictwie i sektorze ubezpieczeń – o 9%. Wśród liderów znajduje się również sektor kultury – 3%. W edukacji i nauce oraz wśród menedżerów liczba wakatów wzrosła o 1%. 

Źródło: SEW

 

Artur Gregorczyk dla PulsHR: Migranci są nam potrzebni. To oni uratują naszą gospodarkę

– Migranci nie uratują demografii, ale uratują naszą gospodarkę. Stanowią dziś koło napędowe polskiej gospodarki. A demografia nie pozostawia złudzeń, że ich wsparcie jest dla naszego kraju niezbędne – mówi w rozmowie z portalem PulsHR Artur Gregorczyk, radca prawny i dyrektor działu prawnego w EWL Group.

Ruszyły prace nad strategią migracyjną. Co powinien zawierać ten dokument?

Zapewne, gdy minister Maciej Duszczyk ogłaszał rozpoczęcie prac nad polityką migracyjną, w waszym biurze słychać było głośne „nareszcie”. Długo czekaliście na ten moment.

– Rzeczywiście coś podobnego niosło się po biurze. O konieczności stworzenia racjonalnej polityki migracyjnej mówimy od lat. W końcu prace ruszyły, a jest to w mojej opinii ostatni moment, by zacząć działać.

Dlaczego?

– Demografia nie pozostawia złudzeń. Główny Urząd Statystyczny podał, że w 2023 r. w Polsce urodziło się 272 tys. dzieci. Wskaźnik dzietności jest najniższy w historii naszego kraju. Jednocześnie w ubiegłym roku zmarło 409 tys. osób. W zasadzie można powiedzieć, że Polska wymiera. W 2060 roku ma być nas już zaledwie 32 miliony. A takie dane w prostej linii prowadzą do migracji.

Minister Duszczyk wielokrotnie podkreślał, że migranci nie uratują polskiej demografii.

– Zgadzam się z nim. Nie uratują demografii, ale uratują naszą gospodarkę. Migranci, szczególnie z Ukrainy, stanowią dziś koło napędowe polskiej gospodarki. Analitycy firmy doradczej EY przewidują, że w 2024 roku PKB wzrośnie o 3,7 proc. W kolejnych latach (w 2025 i 2026 roku), pomimo spodziewanego spadku dynamiki wzrostu płac i konsumpcji, wzrost PKB będzie zbliżony do 3 proc. A ja zgadzam się z opinią prof. Marcina Piątkowskiego, autora książki „Europejski lider wzrostu”, że to, czy my będziemy się dalej rozwijać jako państwo, zależy od tego, czy będziemy w stanie przyciągać do nas migrantów zarobkowych.

Jestem świadomy tego, że zmian demograficznych nie jesteśmy w stanie odwrócić od razu, jednak bez migrantów mocno wyhamują nasze możliwości wzrostu gospodarczego, a to przełoży się negatywnie również na demografię.

Jako firma z sektora global mobility, która zajmuje się globalną migracją, widzimy, że nasi klienci – zarówno duże zakłady przemysłowe, jak i mniejsze firmy z sektora MŚP, potrzebują pracowników, a ich nie ma. Dostęp do pracowników tymczasowych jest coraz trudniejszy. Do tego widzimy, że wśród Ukraińców pracujących w Polsce zachodzą podobne zmiany, jakie kilkanaście lat temu przeszli Polacy wyjeżdżający do pracy do Wielkiej Brytanii. Ukraińcy niekoniecznie chcą wykonywać te same proste prace, co jeszcze kilka lat temu. Mają coraz większe aspiracje i ambicje. Nie wystarcza im praca przy taśmie produkcyjnej, np. w sektorze mięsnym. Oni chcą już czegoś więcej. Znowu więc trzeba szukać ludzi, którzy będą gotowi wykonywać te najprostsze prace fizyczne, które jednocześnie są najsłabiej wynagradzane. Tymczasem na rynku brakuje nawet pół miliona pracowników.

A co do wypowiedzi prof. Duszczyka, to proszę pamiętać, że liczba cudzoziemców w Polsce systematycznie rośnie od lat. Wyraźnie widać to na polskich ulicach. Cudzoziemcy chcą do nas przyjeżdżać, chcą się u nas osiedlać i pracować w naszym kraju, płacąc podatki i składki ZUS, napędzając konsumpcję oraz otwierając u nas firmy. Tym samym budować razem z nami polską gospodarkę.

Ostateczną wersję dokumentu, który określi zasady polityki migracyjnej, mamy poznać do końca 2024 roku. Potem mają ruszyć prace nad ustawą o cudzoziemcach, która ma być gotowa do czerwca 2025 roku. Wy – strona społeczna – dostaniecie na konsultacje dwa miesiące. Nie za mało czasu?

– W zupełności taki czas nam wystarczy. Tyle czekaliśmy na ten dokument, że doskonale wiemy, co powinno się w nim znaleźć.

Konieczne uproszczenie i digitalizacja procedur związanych z pracą cudzoziemców w Polsce

Co dokładnie? Jakie rozwiązania powinna zawierać strategia migracyjna?

– Debata, która przetoczy się w społeczeństwie w związku z rozpoczęciem prac nad strategią migracyjną, powinna doprowadzić do jak najszybszej nowelizacji prawa i przyjęcia nowej ustawy regulującej zatrudnienie cudzoziemców i ustaw pobocznych, które wejdą razem z nią w życie. Dziś przepisy dotyczące cudzoziemców porozrzucane są po wielu różnych dokumentach, które koordynują różne ministerstwa. W sumie sprawami cudzoziemców zajmuje się Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Wydaje się, że te resorty wprowadzając nowe rozwiązania, nie konsultują pomysłów między sobą. Strategia powinna to ujednolicić.

Natomiast z kwestii technicznych w dokumencie powinny znaleźć się zmiany dotyczące uproszczenia procedur wyrabiania „karty pobytu” dla cudzoziemców, konieczne jest zdigitalizowanie tego procesu, bo dziś są sytuacje w poszczególnych województwach, w których osoby posiadające pełen komplet niezbędnych dokumentów czekają na zezwolenie na pobyt nawet do pół roku. Rekordzista nie dostawał jej przez dwa lata, a urząd tłumaczył tę zwłokę brakiem odpowiedniej liczby pracowników. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Ten proces powinien przebiegać sprawnie i szybko, a to oznacza konieczność digitalizacji.

Kolejna kwestia to zmiana procedury uzyskiwania zezwoleń na pracę. Obecnie zarówno ci cudzoziemcy, którzy przebywają już na terenie Polski i pracują, jak i cudzoziemcy, którzy nigdy u nas nie byli, muszą otrzymać wizę, zebrać wszystkie niezbędne dokumenty, stoją w tej samej kolejce. A tak nie powinno być. Dla osób, które już wcześniej były związane zawodowo z naszym krajem powinna zostać wypracowana szybka ścieżka. Wrzucenie wszystkich pracujących imigrantów do jednego wora przynosi polskiej gospodarce dużo szkody. To strasznie wydłuża czas, jaki pracodawcy powinni czekać na możliwość zatrudnienia cudzoziemców. Nie możemy sobie na to pozwolić w sytuacji ostrej globalnej konkurencji o pracowników transgranicznych.

Konieczna jest też likwidacja „martwego” przepisu, czyli testu rynku pracy. Aby dziś uzyskać zezwolenie na pracę obcokrajowca konieczne jest otrzymanie informacji starosty powiatowego o sytuacji na lokalnym rynku pracy. Wydanie takiego dokumentu zajmuje urzędnikom od 14 do 21 dni. Tymczasem w momencie, gdy bezrobocie w Polsce od kilku miesięcy wynosi ok. 5 proc., to oczywiste jest, że ludzi do pracy brakuje.

Coś jeszcze doda pan do listy?

– Będzie jeszcze kilka kluczowych pozycji. Pierwsza to wyjaśnienie afery wizowej, która wybuchła latem 2023 roku. Z tym wiąże się konieczność reorganizacji pracy naszych placówek dyplomatycznych. Dziś stanowią one wąskie gardło, jeśli chodzi o liczbę wydawanych wiz. Trzeba usprawnić ten proces i zwiększyć liczbę wydawanych dokumentów. Przy czym wszystko musi przebiegać transparentnie, a informacje o cudzoziemcach muszą być dobrze weryfikowane.

Na koniec rzecz najważniejsza – w takim dokumencie powinno być jasno określone, ilu cudzoziemców, z jakich krajów i z jakimi kwalifikacjami potrzebujemy – ilu kierowców, ilu spawaczy czy mechaników. Takie limity liczbowe stosuje z powodzeniem od lat Australia.

Kto powinien określać te potrzeby? Mamy wiele raportów wskazujących na zawody deficytowe. Sugerować się np. barometrem zawodów przygotowywanym przez rząd, a może tym, co przedstawiają poszczególne firmy? Jak stworzyć taką listę, by jak najlepiej odpowiadała ona realiom?

– Każde z tych źródeł jest cenne i powinniśmy z niego korzystać. Natomiast na koniec należy potwierdzić taką listę z gronem pracodawców, którzy będą brali udział w nadchodzących konsultacjach.

Dopytam o kraje pochodzenia. Kierunek wschodni – z różnych powodów – powoli wyczerpuje się. O jakich rynkach mówimy w kontekście zapełnienia luki kadrowej?

– To kolejny temat do dyskusji. Na pewno będą to kraje Ameryki Południowej oraz Azji. Ostatnio dość popularnym kierunkiem rekrutacji pracowników jest Kolumbia, co pokazują rządowe statystyki.

Czy na migrantów zarobkowych ze wschodu i z innych krajów możemy patrzeć przez ten sam pryzmat?

– Oj nie. To są zupełnie inne grupy, które mają inne potrzeby, oczekiwania i plany względem naszego kraju. Kolumbijczycy czy Filipińczycy nie mają w planach ściągnięcia do Polski swoich rodzin. Natomiast w przypadku ludzi ze Wschodu to może być argument za podjęciem u nas pracy. Tym bardziej, że wojna w Ukrainie pokazała, że jako społeczeństwo, pracodawcy i państwo zdaliśmy egzamin z włączania ich w rynek pracy. Liczba pracujących w Polsce uchodźców to ewenement na skalę światową. Wystarczy spojrzeć na dane obrazujące tę kwestię.

Przedsiębiorcy są świadomi, że bez pracowników z zagranicy nie dadzą rady

Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Uchodźcy z Ukrainy na polskim rynku pracy: możliwości i przeszkody” wynika, że wskaźnik zatrudnienia uchodźców w naszym kraju jest najwyższy wśród państw OECD i wynosi 65 proc. W Niemczech pracuje zaledwie 18 proc. przebywających tam uchodźców. Skąd takie różnice?

– Składa się na to wiele czynników. Bogata opieka socjalna, o której słyszy się najczęściej, z pewnością jest jednym z nich, ale nie jednym. Dochodzi bariera kulturowa, wymagania, jakie cudzoziemcom stawiają niemieccy pracodawcy (np. umiejętność posługiwania się językiem niemieckim), różnice kulturowe. Proszę pamiętać, że jednak w Polsce obywatele Ukrainy przebywają i pracują od lat. Na to, że wybierają Polskę jako kraj docelowy, wpływa również bliskość kulturowa. Do tego przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że w pewnej części – jak sektor rolny – zależą od migrantów.

Niemieccy czy francuscy przedsiębiorcy zapewne też są świadomi, że nie dadzą rady prowadzić biznesu, korzystając jedynie z pracowników lokalnych. Jak więc nie popełnić błędów Niemiec i Francji, które dziś mają ewidentny problem z migrantami?

– Wybrała pani ciekawe przykłady krajów. Bo podejście do polityki migracyjnej w nich jest różne. We Francji polityka migracyjna jest bardziej restrykcyjna, niemiecka jest bardziej otwarta. Proces azylowy we Francji jest dłuższy niż w Niemczech.

Co do błędów, to w Niemczech miały one miejsce w 2015 roku, kiedy nasi sąsiedzi zdecydowali się przyjąć bardzo dużą liczbę migrantów. Jak widzimy po latach, zbyt dużą na ich możliwości. To spowodowało problemy społeczne, logistyczne, związane z zakwaterowaniem i integracją migrantów. Doszedł do tego brak odpowiedniej kontroli tego procesu, co spowodowało, że w szybkim tempie w Niemczech wzrosła liczba nielegalnych migrantów.

Wróćmy do opracowywania polskiej strategii migracyjnej. Wcześniej mówiliśmy o zmianach, które trzeba zmienić tu i teraz. A jakie działania powinien podejmować nasz kraj w kontekście długofalowym?

– W tej kwestii potrzebujemy pełnego wachlarza działań asymilujących cudzoziemców, którzy już są w Polsce. Musimy dać możliwości rozwojowe obecnym 10-15-latkom, którzy po ukończeniu studiów w naszym kraju za kilka czy kilkanaście lat będą wchodzić na rynek pracy. Długo mógłbym wymieniać, co w tym zakresie należy zrobić, bo działań jest bardzo dużo. Powinny one objąć każdy aspekt życia – od opieki zdrowotnej, przez edukację czy zapewnienie takiej pracy, jaka spełni ich oczekiwania. Innymi słowy, musimy zrobić wszystko, by przebywający w Polsce cudzoziemcy mieli w naszym kraju jak najlepsze warunki i by czuli się u nas dobrze.

Mówił pan wcześniej, że uchodźcy z różnych krajów mają różne oczekiwania w stosunku do naszego kraju.

– Bo tak jest. Ukraińcy, zapewne dużo częściej niż Filipińczycy czy Kolumbijczycy, myślą o przeniesieniu się na stałe do Polski. Sprowadzeniu do nas swoich dzieci i wysłaniu ich na uniwersytety w Polsce. Dla pracowników z tych dalszych kierunków przyjazd do nas motywowany jest wyłącznie chęcią zarobienia. Natomiast to nie zmienia faktu, że bardzo ważne jest uczciwe podejście do nich wszystkich i zapewnienie im jak najlepszych warunków, takich, które spełnią ich oczekiwania w związku z pobytem w naszym kraju.

Mieliśmy już wiele zapowiedzi zmian w przepisach dotyczących zatrudniania cudzoziemców. Nie wszystkie weszły w życie. Pana zdaniem tym razem uda się dotrzeć do końca pracy i doczekać się sensownych zasad polityki migracyjnej?

– To zależy nie tylko od działań zespołu ds. polityki migracyjnej, ale podejścia premiera, całego rządu do tego tematu. Natomiast start mamy bardzo dobry. Tym bardziej że ostatnie lata pokazały, że potrafimy wykorzystać potencjał zawodowy cudzoziemców. To może przełożyć się na kolejne możliwości dla naszych firm.

Jakie?

– Polska może zostać „eksporterem” pracy cudzoziemców. Firmy działające w Polsce mogą outsourcingować oferowane przez siebie usługi i pracowników do pracy u pracodawców w całej Unii Europejskiej. Natomiast ten kierunek rozwoju wymagałby rozwiązania istotnego problemu, z którym mierzymy się od lat.

Chodzi o zapisy prawa pracy w poszczególnych krajach członkowskich. Przykładowo, obecnie oddelegowanie do pracy w Niemczech pracownika zagranicznego zatrudnionego w polskiej firmie jest niemal niemożliwe do zrealizowania. Niemcy mają bowiem bardzo restrykcyjne zasady takiej delegacji. Zupełnie inaczej podchodzą do tego z kolei Holendrzy czy Duńczycy.

Tymczasem ucieka nam gdzieś zagadnienie swobody przepływu pracowników wśród krajów członkowskich. Uważam, że te przepisy powinny zostać doprecyzowane przez UE i przestrzegane przez wszystkie kraje członkowskie.

Źródło: PulsHR

Prezentacja najnowszego raportu EWL „Pracownik zagraniczny – zakwaterowanie w Polsce”

We wtorek 13 lutego w Polskiej Agencji Prasowej w Warszawie odbyła się prezentacja wyników pierwszego w Polsce badania na temat sytuacji mieszkaniowej zatrudnionych w naszym kraju migrantów „Pracownik zagraniczny – zakwaterowanie w Polsce”, przeprowadzonego przez EWL Group, RentLito oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

Z badania wynika, że niemal połowie imigrantów pracujących w Polsce (47%) zakwaterowanie zapewnił pracodawca lub agencja pracy, co sugeruje istotną rolę tych podmiotów w procesie zakwaterowania cudzoziemców w naszym kraju. Ponadto zdecydowana większość respondentów (80%) wyraża zadowolenie z tego rozwiązania. Co trzeci badany znalazł miejsce zamieszkania samodzielnie (33%), a co drugi w chwili zatrudnienia miał już zakwaterowanie (22%).  

Jak mówiła Maria Dąbrowska z RentLito, pracownicy zagraniczni zwracają uwagę na warunki mieszkania. Prawie 70% ocenia standard zakwaterowania jako średni i dobry, a ponad połowa mieszka w dwu i trzyosobowych pokojach.

Niemal 70% respondentów oceniło standard zakwaterowania jako średni, a grupy, które oceniały go jako ponadstandardowy lub poniżej oczekiwań, były mniej więcej podobnej wielkości. Kluczowy wniosek jest taki, że standard kwater w większości jest zadowalający

– podkreśliła w trakcie prezentacji raportu Maria Dąbrowska.

Ekspertka zaznaczyła, że warunki, które są istotne dla pracowników, to między innymi czystość czy wielkość pokoju. Bardzo ważny jest także dobór współlokatorów – pracownicy chcą mieć wpływ na to, z kim będą dzielić pokój. Z badania wynika, że 80% osób, którym pracodawcy pomogli znaleźć kwatery, jest z tego rozwiązania zadowolonych.

Rafał Mróz, dyrektor operacyjny EWL Group, podkreślił znaczenie zaangażowania pracodawców w zakwaterowanie imigrantów. Zgodnie z wynikami badań 43% respondentów wskazało, że zaczęło poszukiwania od miejsca zakwaterowania, a dopiero później zajęło się poszukiwaniem pracy. Kto znalazł im zakwaterowanie? W tym przypadku ważną rolę odegrali pracodawcy lub ich poddostawcy.

Polska jest trochę ewenementem na skale światową dlatego że bardzo ważnym aspektem polskiego sukcesu gospodarczego było właśnie zatrudnienie imigrantów, a żeby to było możliwe, polscy pracodawcy musieli zwrócić uwagę na ten ważny aspekt, jakim jest zakwaterowanie, i tym zakwaterowaniem się zająć, to znaczy pomóc pracownikom nie tylko w kwestii znalezienia pracy, ale także zakwaterowania

– mówił Rafał Mróz.

Z badania wynika, że samodzielnie lokum znalazło 33% cudzoziemców. Spośród mieszkających w kwaterach pracowniczych prawie trzy czwarte traktuje to jako rozwiązanie tymczasowe, na początkowy okres pracy.

Rzecznik prasowy EWL, Anatoliy Zymnin, podkreślił że blisko połowa imigrantów pracujących w Polsce mieszka w blokach lub kamienicach, co wiąże się z procesem integracji społecznej i kulturowej. Ekspert dodał, że jedynie co trzeci pracownik transgraniczny w Polsce mieszka w hotelu pracowniczym.

Niemal połowa pracowników zagranicznych (42%) mieszka obok Polaków – w blokach lub kamienicach. To bardzo istotna liczba, która wskazuje na możliwości integracji społecznej. Nasze wcześniejsze badania pokazują, że interakcje z lokalnymi mieszkańcami są drogą do integracji społecznej pracowników zagranicznych w naszym kraju

– podkreślił Anatoliy Zymnin.

Profesor Mariusz Kowalski ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego mówił, że dla imigrantów ważna jest odległość od miejsca zamieszkania do pracy. Zależy im na tym, żeby do pracy komunikacją miejską albo pieszo dotrzeć w ciągu maksymalnie 15 minut. 76% badanych deklarowało, że tyle trwa ich droga do miejsca zatrudnienia.

Badanie sondażowe „Pracownik zagraniczny – zakwaterowanie w Polsce” zostało przeprowadzone w dniach 13 listopada – 21 grudnia 2023 roku przez EWL Group, RentLito oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. W badaniu wzięło udział łącznie 400 cudzoziemców z kilkunastu krajów, którzy są zatrudnieni w Polsce. 

Rzeczpospolita: Migranci zarobkowi krótko mieszkają pod dachem pracodawcy. Samodzielni Ukraińcy

Choć prawie połowa migrantów zarobkowych w Polsce korzysta z zakwaterowania zapewnionego przez pracodawców lub agencje zatrudnienia, to większość traktuje to jako przejściowe rozwiązanie i docelowo szuka samodzielnego lokum – podał 13 lutego dziennik Rzeczpospolita, powołując się na najnowsze badanie EWL Group, RentLito oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

Najczęściej jest to wynajęte mieszkanie w bloku albo kamienicy, współdzielone z innymi osobami. Tak mieszka ponad czterech na dziesięciu pracujących u nas cudzoziemców, którzy wzięli udział w badaniu sytuacji mieszkaniowej migrantów zarobkowych przeprowadzonym przez agencję zatrudnienia EWL Group wraz z RentLito oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

„Rzeczpospolita” jako pierwsza przedstawia raport z tego badania, które pod koniec ubiegłego roku objęło 400 pracowników z zagranicy, głównie (w 78 proc.) z Ukrainy, ale także z Białorusi, Mołdawii, Indii oraz innych krajów Azji i Ameryki Łacińskiej.

Podzielić się kosztami

Niemal połowie ankietowanych migrantów miejsce zakwaterowania związane z obecną pracą zapewnił pracodawca albo agencja zatrudnienia. – Ta liczba pokazuje, jak ważna jest rola pracodawców i agencji zatrudnienia w procesie integracji cudzoziemców w naszym kraju – podkreśla Andrzej Korkus, prezes EWL Group. Zwraca też uwagę, że zdecydowana większość respondentów jest zadowolona z tego rozwiązania, choć coraz rzadziej jest ono bezpłatne.

O ile jeszcze przed dekadą darmowe lokum finansowane przez pracodawcę było „żelaznym” benefitem dla migrantów zarobkowych w Polsce, o tyle w ostatnich latach wzrost płacy minimalnej i kosztów mieszkań zmienił te zasady. – Koszt zakwaterowania jest częścią oferty pracy, ponieważ determinuje to, ile zostanie w kieszeni pracownika po opłaceniu kwatery – przypomina Rafał Mróz, dyrektor operacyjny EWL Group. W przypadku pracowników z zagranicy pracodawca zwykle odpowiada za organizację ich zakwaterowania lub zleca taką usługę poddostawcom (np. agencji pracy). Najczęściej pokrywa też połowę kosztów mieszkaniowych cudzoziemców.

Jednak kluczową rolę odgrywa tu rynek; to od zapotrzebowania na konkretnych pracowników zależy, czy i w jakim stopniu pracodawca sfinansuje im koszty zakwaterowania.

Kwatera na początek

Ta druga opcja jest dla imigrantów zarobkowych tym bardziej atrakcyjna, że – jak wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) – średnie wynagrodzenie cudzoziemców pracujących w Polsce oscyluje na poziomie wynagrodzenia minimalnego lub nieznacznie je przekracza. W ubiegłym roku wynosiło przeciętnie 3730 zł brutto przy pełnym wymiarze czasu pracy.

Jak przypomina Andrzej Korkus, w poprzednich badaniach EWL Group ponad 60 proc. zagranicznych pracowników bardziej martwiło się kwestią swojego zakwaterowania niż zatrudnienia w Polsce – łatwiej im było znaleźć dobrą pracę niż dobre i niedrogie mieszkanie. Dlatego też imigranci zarobkowi chętnie korzystają z zakwaterowania organizowanego hurtowo (a więc taniej) przez pracodawców i agencje pracy, które też dbają o dogodną lokalizację.

Widać to w badaniu EWL Group, według którego 76 proc. zagranicznych pracowników mieszka w takiej odległości od miejsca pracy, która pozwala tam dotrzeć w 15 minut. Sporo migrantów zarobkowych korzysta tu z hoteli pracowniczych (30 proc.) i ze zbiorczych kwater, np. w miasteczkach kontenerowych (9 proc.). Jak zaznaczają eksperci EWL Group, kwatera pracownicza ze względu na swoją dostępność, cenę, czy bliskość do pracy może być atrakcyjną lecz tymczasową opcją.

Tym bardziej że większość imigrantów (68 proc.) ocenia standard aktualnego miejsca zakwaterowania jako średni. Stąd też dla 72 proc. cudzoziemców kwatera pracownicza stanowi akceptowalne rozwiązanie jedynie na początkowym etapie pracy w Polsce. Jan Malicki, dyrektor Studium Europy Wschodniej UW, zwraca uwagę na duży wpływ miejsca zamieszkania na integrację obcokrajowców.

Według niego fakt, że prawie połowa imigrantów zarobkowych w Polsce mieszka w blokach lub kamienicach, oznacza, że mogą być już częścią lokalnych społeczności, co bardzo sprzyja ich integracji społecznej i kulturowej.

Samodzielni Ukraińcy

Jeszcze łatwiej o integrację jest w przypadku cudzoziemców, którzy sami znajdują sobie lokum. Zrobił tak prawie co trzeci z uczestników badania EWL Group, a co piąty miał już wcześniej zapewnione miejsce zamieszkania. Na te wyniki wpływa fakt, że 78 proc. badanych pracowników to Ukraińcy, którzy bardzo często mają dobrze rozwiniętą sieć kontaktów w Polsce, niekiedy mieszkają i pracują tu od dłuższego czasu, a także coraz częściej kupują mieszkania. Według danych MSWiA w 2022 r. Ukraińcy byli najbardziej aktywną grupą zagranicznych nabywców nieruchomości w Polsce – kupili prawie 6,4 tys. mieszkań (o łącznej powierzchni 335 tys. mkw.), o ponad 40 proc. więcej niż rok wcześniej. Jeszcze silniej (o ponad 80 proc.) wzrosły też zakupy Białorusinów, którzy kupili wtedy ponad 1,3 tys. mieszkań.

350 tysięcy łóżek

Maria Dąbrowska, prezes firmy RentLito, która działa na rynku kwater pracowniczych, zwraca uwagę na wpływ rosnącej liczby migrantów zarobkowych na ten niedoceniony dotychczas segment rynku nieruchomości. Według danych MRPiPS na koniec 2023 r. zalegalizowaną możliwość pracy w Polsce miało ponad 1,5 miliona cudzoziemców (261 tys. więcej niż rok wcześniej).

Z kolei według danych RentLito rynek kwater pracowniczych to ok. 180–350 tys. łóżek. – W ciągu kilku-kilkunastu kolejnych miesięcy możemy być świadkami skokowego rozwoju tego segmentu, takiego, jaki wcześniej obserwowano w najmie krótkoterminowym czy segmencie mieszkań studenckich – przewiduje Dąbrowska.

Źródło: Rzeczpospolita

Raport: „Pracownik zagraniczny – zakwaterowanie w Polsce”

Pierwszy w Polsce raport na temat sytuacji mieszkaniowej zatrudnionych w naszym kraju migrantów został opracowany na podstawie analizy wyników badania sondażowego „Pracownik zagraniczny – zakwaterowanie w Polsce”, przeprowadzonego w dniach 13 listopada – 21 grudnia 2023 roku przez EWL Group, RentLito oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

W badaniu wzięło udział łącznie 400 cudzoziemców z kilkunastu krajów, którzy są zatrudnieni w Polsce.  Raport pozwoli odpowiedzieć na następujące pytania:   

  • W JAKI sposób cudzoziemcy szukają miejsca zakwaterowania w Polsce? 
  • JAKI odsetek imigrantów otrzymał wsparcie od pracodawcy lub agencji pracy w znalezieniu zakwaterowania w Polsce? 
  • JAKI jest rodzaj kwater, w których mieszkają imigranci pracujący w naszym kraju? 
  • CZEGO NAJPIERW szukają cudzoziemcy w Polsce: kwatery czy pracy? 
  • ILE osób mieszka w jednym pokoju w miejscu zakwaterowania migrantów zarobkowych? 
  • JAK daleko znajduje się miejsce zamieszkania cudzoziemców od ich aktualnej pracy w Polsce?  
  • JAK imigranci oceniają standard zakwaterowania w Polsce? 
  • JAKIE czynniki mają największy wpływ na wybór miejsca zamieszkania wśród cudzoziemców pracujących w Polsce? 
  • JAKIE czynniki utrudniają codzienne funkcjonowanie imigrantów w ich aktualnym miejscu zakwaterowania? 
  • ILE pieniędzy cudzoziemcy pracujący w Polsce przeznaczają na podwyższenie standardu zakwaterowania w Polsce? 
  • JAKA jest sytuacja i perspektywy rynku kwater pracowniczych w Polsce? 

    Wypełnij formularz i pobierz bezpłatnie pełny raport

    Andrzej Korkus na konferencji EEC Trends: Polska rywalizuje o obywateli z Ukrainy z całym światem

    To, że kończy się napływ emigrantów spowodowany wojną w Ukrainie i dyktaturą na Białorusi, powinno nas mobilizować do zabiegania o migrantów z tych krajów. Bo czy tego chcemy, czy nie, Polska rywalizuje o uchodźców z Ukrainy z całym światem – podkreślił, cytowany przez PulsHR, Andrzej Korkus, prezes EWL Group, podczas konferencji EEC Trends.

    – W 2023 r. do Polski napłynęło z Ukrainy mniej pracowników niż z Białorusi. Mamy taką sytuację, że liczba Ukraińców w ZUS rok do roku wzrosła niespełna 2 proc., podczas gdy wcześniej było to po kilka lub kilkanaście procent rocznie. Na 17 mln osób, które w Polsce pracują, mamy 1,1 mln cudzoziemców, a rezerwa rezerw, czyli osoby bezrobotne i bierne zawodowo, które dają potencjał do zatrudnienia, wyniosła na koniec III kw. 2023 r. 1,4 mln osób – wylicza Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

    Podkreśla przy tym, że przez cztery ostatnie lata liczba osób rezerwowych zmniejszyła się o 1 mln.

    – Kapitał ludzki, na którym zbudowaliśmy wzrost gospodarczy, kurczy się z powodów demograficznych. Musimy zredefiniować model gospodarczy w Polsce, wiedząc, jakie mamy problemy związane z rynkiem pracy – konkluduje.

    Apeluje jednocześnie o inwestycje w robotyzację i automatyzację, bo to jedyna droga do rozwiązania problemu braku kadr.

    Migranci są potrzebni gospodarce. Taka demografia

    Nie oznacza to, że Polska powinna zrezygnować z uzupełniania niedoborów kadrowych poprzez przyjmowanie emigrantów. To, że kończy się napływ emigrantów spowodowany wojną w Ukrainie i dyktaturą na Białorusi, powinno nas mobilizować do zabiegania o migrantów z tych krajów. Bo czy tego chcemy, czy nie, Polska rywalizuje o uchodźców z Ukrainy z całym światem.

    – Niemcy inwestują mnóstwo pieniędzy, żeby ściągnąć ich do siebie – finansują im mieszkania, zasiłki. Kanada co roku ściąga 500 tys. migrantów, ale Ukraińcy nie chcą do nich wyjeżdżać – argumentuje prezes EWL Andrzej Korkus.

    Mamy to szczęście, że migranci z Ukrainy i Białorusi są dla nas bliscy kulturowo, ale musimy o nich walczyć. Tworzyć im dobre warunki życia i pracy. Takie podejście może tworzyć pewne napięcia, ale jest w naszym interesie, żebyśmy byli dla nich krajem pierwszego wyboru.

    Migrantów z Ukrainy i Białorusi będzie coraz mniej, więc musimy się też przygotować do migracji z innych kierunków. Stworzyć sprawny system ich rekrutacji i dopuszczania do pracy. I jasno powiedzieć, których migrantów chcemy.

    – Jeżeli myślimy na poważnie, że chcemy podtrzymać nasz rozwój gospodarczy, to czeka nas uporządkowanie dostępu do rynku pracy dla ludzi, którzy nie są z krajów ościennych, oraz stworzenie systemu ich integracji. Bo chcemy walczyć o najlepszych, a nie tych, którzy nie mają wyjścia i przyjadą do nas – podkreśla Andrzej Korkus. (…).

    Strategia migracyjna rządu ma być gotowa już za rok, ale wciąż jest wiele niewiadomych

    Nad rozwiązaniem powyżej zarysowanych problemów rząd właśnie pracuje. Opracowuje strategię migracyjną na lata 2025-2030, której celem jest przygotowanie podstawowych przepisów prawnych umożliwiających pracę instytucjom i podmiotom realizującym politykę migracyjną. Strategia ma powstać w ciągu 1,5 roku, a kluczowe w niej ma być uregulowanie na nowo w ustawie kwestii migracji.

    – Ustawa jest z 2012 r. Jeśli ktoś pamięta, to mieliśmy wówczas ok. 100 tys. migrantów. Teraz mamy ich 2 mln. Musimy zaplanować tę strategię z wizją Polski jako państwa migracyjnego. Ponieważ podstawowym błędem, jaki popełniły Francja, Niemcy czy Szwecja, było to, że przez lata nie chciały się do tego przyznać – mówi Maciej Duszczyk, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, członek Rady Naukowej Ośrodka Badań nad Migracjami na Uniwersytecie Warszawskim.

    Podkreśla, że musimy to zrobić, bo jeśli to prześpimy, to poniesiemy tego konsekwencje. Migranci nie mogą być izolowani w zamkniętych osiedlach, tak jak to zrobiono z pracownikami z Indii, bo to jest działanie rodem z XIX wieku. Musimy też myśleć o nich nie tylko w pierwszym pokoleniu, ale również w drugim i następnych. O tych migrantach, którzy się u nas urodzą. Bo oni będą mieli zupełnie inną sytuację niż ich rodzice i z Polski na pewno nie wyjadą.

    Wiceminister Duszczyk podkreśla również, że dla określenia strategii migracyjnej potrzebny jest nie tylko dobry system monitorowania zapotrzebowania rynku pracy, ale przede wszystkim jasno wytyczona polityka gospodarcza kraju, która jest nadrzędna wobec polityki migracyjnej. Bo jeśli polityka gospodarcza będzie się opierała na prostym przetwórstwie, gdzie potrzebni są tani pracownicy, będziemy chcieli konkurować z Indiami, Gruzją czy Ukrainą, to będziemy musieli ich ściągać coraz więcej. Natomiast jeśli na produkcji zaawansowanej technologicznie, to będzie ich trzeba znacznie mniej, za to wysoko wykwalifikowanych i rywalizować o nich będziemy z krajami rozwiniętymi.

    Problem w tym, że ta polityka gospodarcza też nie została określona.

    – Jeśli ktoś mi powie, jaka jest ta nasza polityka gospodarcza, to ja powiem, jaka powinna być polityka migracyjna – stwierdził.

    Dodał też, że w strategii nie chodzi o określenie, ilu pracowników należy ściągnąć, tylko o to, żeby mieć dobre narzędzia analityczne, żeby wiedzieć, jakie jest zapotrzebowanie na rynku pracy. Podkreślił jednocześnie, że bez migrantów polska gospodarka nie może już funkcjonować. Dlatego jednym z obecnych zadań rządu jest walka ze stereotypami ich dotyczącymi, a przede wszystkim ich humanizacja, bo przez ostatnie lata migranci byli skutecznie dehumanizowani. Strategia migracyjna ma się opierać na kompleksowej integracji migrantów przy zachowaniu względów bezpieczeństwa państwa, tak by nie doprowadzić do jego destabilizacji. Jednak zdaniem wiceministra Duszczyka mówienie, że migranci rozwiążą problem demograficzny, jest ślepą uliczką. (…).

    Źródło: PulsHR