Na co dzień pracownicy EWL Group pomagają firmom uzupełnić luki kadrowe pracownikami zza granicy. Głównie z Ukrainy. Kiedy wybuchła wojna, w jednej chwili zmienili swoje priorytety. Skupili się na niesieniu pomocy. O tym, jak dziś łączyć pomaganie z codzienną pracą, jak trudnych warunkach znaleźć nowych pracowników, czytamy w rozmowie PulsHR.pl z Mariyą Kuzenko, kierowniczką działu legalizacji w EWL Group.

Pamięta pani swoją reakcję, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o ataku Rosji na Ukrainę?

Tak, pierwsza godzina była godziną zdumienia, strachu, gniewu i smutku. Po gwałtownym szoku przyszedł czas na uspokojenie i działanie. Skontaktowałam się z naszym prezesem i powiedziałam, że musimy uruchomić pierwszą pomoc dla obywateli Ukrainy. Już o 9 rano byliśmy w naszym dziale przyjazdów na Dworcu Zachodnim w Warszawie z 30 plecakami pomocy dla obrońców Ukrainy.

Wasza firma wśród Ukraińców nie tylko szuka pracowników tymczasowych. Ukraińcy tworzą EWL Group, wiele osób ze wschodu, bo nie tylko z zaatakowanej przez Rosję Ukrainy, pracuje w firmie. Nieraz powtarzaliście, że pomoc uchodźcom jest dla was czymś oczywistym. Kiedy szok zamieniliście na chęć niesienia pomocy?

To było naturalne działanie. Zaczęło się błyskawicznie, zaraz od momentu wybuchu konfliktu pomoc uchodźcom z Ukrainy była naszym priorytetem. To właśnie z obywatelami tego kraju działamy ramię w ramię od lat na płaszczyźnie zawodowej, ale i prywatnej. Jednego dnia wielu naszych pracowników, posiadających rodzinę, przyjaciół i bliskich krewnych na terenach objętych wojną, znalazło się w nadzwyczaj trudnej sytuacji. Trzeba było im pomóc.

Od czego zaczęliście?

Od zapewnienia bezpieczeństwa. W ramach Fundacji Wspierania Migrantów na Rynku Pracy EWL zainicjowaliśmy ewakuację naszych pracowników i ich rodzin z Ukrainy do Polski. Już w pierwszych pięciu dniach wojny ewakuowaliśmy ponad 500 osób ze Lwowa, z czego większość stanowiły kobiety z dziećmi. Łącznie ewakuowano blisko 1300 osób. Pomoc na tym nie ustała. Od razu po przyjeździe uchodźców do Polski, zaoferowaliśmy im schronienie w mieszkaniach służbowych EWL, które stały się tymczasowym domem dla ponad 400 osób.

Kiedy uchodźcy zaczęli do nas napływać, skupiliśmy się na pomocy matkom z dziećmi. W tym celu Fundacja EWL już 24 lutego uruchomiła Punkt Matki z Dzieckiem, dedykowany uchodźczyniom z Ukrainy i ich dzieciom, mieszczący się w gmachu Dworca Zachodniego w Warszawie.

Pracy, jak i wzruszeń, było co nie miara. Jednak to wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie ponad 350 wolontariuszy, którzy pomagali nam z największym zaangażowaniem, uporem i życzliwością już w pierwszych dniach wojny. W tym kontekście nie sposób nie wspomnieć o wsparciu finansowym ze strony Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie, jak i pomocy naszych darczyńców, która odegrała kluczową rolę w działaniach pomocowych, prowadzonych do dziś przez Punkt Matki z Dzieckiem.

W sumie od początku wojny z naszej pomocy skorzystało około 40 tys. kobiet z dziećmi – to liczba, która utwierdziła nas w przekonaniu o wartości dodanej tej inicjatywy.

Jedna z waszych akcji to „Plecak na Ukrainę”. Prowadziliście ją we współpracy z Fundacją Uniters (United Volunteers). Polegała na tym, że przygotowywaliście plecaki z „wyprawką” składającą się z niezbędnych artykułów pomocowych. Ile takich plecaków zapakowaliście?

Akcja przerosła nasze najśmielsze oczekiwania i dziś mogę mówić nie o liczbie plecaków, a o liczbie busów wypełnionych artykułami pomocowymi. A tych busów było ponad 180.

Zbiórkę artykułów prowadzono na Dworcu Zachodnim w Warszawie, a także w pozostałych oddziałach EWL w Polsce, m.in. w Poznaniu, Gdańsku, Katowicach, Łodzi, Krakowie oraz we Wrocławiu. A do potrzebujących trafiało jedzenie z długim terminem przydatności do spożycia, sprzęt ratowniczy, odzież, leki i środki medyczne. Zbierany przez nas sprzęt i artykuły pomocowe trafiły do wszystkich potrzebujących, w tym do lekarzy oraz obrońców Ukrainy.

Zbiórka w ramach akcji „Plecak na Ukrainę” (fot. EWL)

Na tym nie koniec. W pomoc dla uchodźców włączyli się również nasi klienci, z którymi pracujemy na co dzień. Ich działania nie ograniczały się jedynie do dostarczania niezbędnych artykułów pomocowych. Klientom, u których pracę z pomocą Platformy Migracyjnej EWL znaleźli pracownicy z Ukrainy, proponowano szereg innych rozwiązań, m.in. możliwość wsparcia psychologicznego na terenie zakładu pracy czy pomoc doraźną. W pomoc zaangażowali się Hansa Tex, Flextronics Logistics Poland, ARYZTA, Mal-Pak i Arvato Supply Chain Solutions oraz inni. Dzięki temu zamiast o zapakowaniu kilkuset plecaków, mówimy dziś o zapakowaniu wielu busów wypełnionych artykułami pomocowymi.

Nasi klienci, nastawieni i otwarci na współpracę z nami, okazali się kluczowym ogniwem tego projektu. Bezpośrednia pomoc rzeczowa i finansowa dla uchodźców płynęła ze wszystkich stron Polski. Dzięki temu, oprócz towarzyszącego nam smutku i rozdarcia z powodu toczących się walk za naszą wschodnią granicą, czuliśmy dużą wdzięczność. Powodów do satysfakcji ze zrealizowanych działań przybywało z każdym dniem.

Jak udawało wam się to wszystko połączyć z pracą zawodową? Tym bardziej, że stała się ona dla was dużo większym wyzwaniem. W Polsce byli i nadal są potrzebni pracownicy ze wschodu, tymczasem dostęp do nich stał się utrudniony.

Pierwsze dwa miesiące były pełne wyzwań i emocji. Jednak podjęliśmy decyzję, żeby robić to, na czym znamy się najlepiej. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu ludzi z różnych działów naszej firmy – udało się. Połączyliśmy dotychczasowe doświadczenie i poszliśmy do przodu, by wspierać humanitarnie uchodźców z Ukrainy, pomóc im stawiać pierwsze kroki w naszym kraju, czyli znaleźć mieszkanie i pracę.

Przeprowadziliście też pierwsze badanie na temat tego, kto do nas przyjeżdża z Ukrainy, jakie ma obawy, potrzeby, plany, czego oczekuje. Z perspektywy rynku pracy przedstawiliście dane o dużym znaczeniu poznawczym w kontekście zjawiska uchodźstwa z Ukrainy.

W kwietniu i czerwcu ukazały się nasze raporty specjalne „Uchodźcy z Ukrainy w Polsce, Czechach i Rumunii”. Opracowania powstały po przeanalizowaniu wyników badania socjologicznego, które zostało przeprowadzone w Czechach i Rumunii oraz w Polsce przez Platformę Migracyjną EWL, Fundację EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Przebadaliśmy łącznie 1200 obywateli Ukrainy.

Zebrane dane pozwoliły poddać głębokiej analizie charakter migracji uchodźczej oraz jej wpływ na europejski rynek pracy, a także zbadać obawy i plany uciekinierów. Badanie zyskało ogromny rozgłos w mediach polskich i zagranicznych. Dane z raportu były cytowane przez kluczowe instytucje z perspektywy rynku pracy, m.in. przez Polski Instytut Ekonomiczny czy Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości.

To motywuje nas do kolejnych działań, tudzież badań, których wyniki stanowią cenny punkt odniesienia dla instytucji międzynarodowych, m.in. Komisji Europejskiej, która nie tak dawno na swojej oficjalnej stronie opublikowała nasz ostatni Raport Specjalny „Uchodźcy z Ukrainy w Polsce”.

Punkt Matki z Dzieckiem na Dworcu Zachodnim w Warszawie był jedną z pierwszy rzeczy, jakie zorganizowała firma w ramach pomocy uchodźcom (fot. EWL)

Co teraz robicie, jak pomagacie? Bo potrzeby nadal są ogromne.

Nasza codzienna praca w ciągu ostatnich kilku miesięcy była stricte związana z pomocą w szukaniu pracy tysiącom uchodźców z Ukrainy, głównie uchodźczyniom, które przybyły wraz z dziećmi do Polski. Widząc permanentne zainteresowanie uchodźców pomocą w tym zakresie, podjęliśmy decyzję o stworzeniu Portalu Migracyjnego, który będzie stanowić swoistą bazę wiedzy niezbędnej do podjęcia pierwszych kroków związanych z legalizacją pobytu i pracy.

Fundacja Wspierania Migrantów Na Rynku Pracy EWL każdego dnia jest obecna również w stacjonarnym Punkcie Informacyjno-Doradczym Wojewody Mazowieckiego. Uchodźcom poszukującym pracy w Polsce oferujemy bezpłatne wsparcie i wiedzę z zakresu procedur legalizacyjnych oraz rozwoju zawodowego na polskim rynku pracy.

Chcemy także trwale podnosić świadomość obywateli w zakresie procesów migracyjnych i ich konsekwencji. Dlatego cały czas prowadzimy kampanie informacyjne i edukacyjne w mediach społecznościowych, które pozwalają dotrzeć nam do większej liczby odbiorców, którymi są uchodźcy, ale i potencjalni darczyńcy.

Pani zdaniem polskie firmy zdały egzamin z pomagania?

Zdecydowanie tak. Polscy przedsiębiorcy pokazali, że potrafią nie tylko efektywnie prowadzić biznes, ale też pomagać i podejmować decyzje, przy których ogromną rolę gra czas.

Jaką lekcję dla siebie wyciągnęliście – jako firma. Czego pani, jako menedżerka, nauczyła się przez te ostatnie sześć miesięcy?

Trzeba iść do przodu, nie oglądać się za siebie. Współpracować. Myśleć o ludziach.

Źródło: PulsHR.pl