Tygodnik Powszechny: Polsce zabraknie w tym roku rąk do pracy. Potrzebujemy ponad miliona cudzoziemców, żeby wypełnić lukę na rynku

Zapowiada się wyjątkowo udany rok dla tych, którzy szukają pracy – czytamy w opublikowanym 9 stycznia na łamach Tygodnika Powszechnego artykule autorstwa Marka Rabija.

Firma doradcza Hays Poland przeprowadziła pod koniec ub. roku ankietę, z której wynika, że aż 90 proc. firm w Polsce planuje w tym roku zwiększenie zatrudnienia, żeby wykorzystać zapowiadane odbicie po zeszłorocznym spowolnieniu dynamiki PKB. Komisja Europejska ostrożnie prognozuje, że gospodarka Polski, która w 2023 roku rosła w tempie zaledwie 0,6 proc., w tym roku przyspieszy do 1,3 proc. Jeszcze dalej idą w obliczeniach analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, zdaniem których PKB Polski urośnie do końca 2024 roku o 2,3 proc. Biorąc pod uwagę jego rachityczną ubiegłoroczną dynamikę, szacowaną przez PIE na zaledwie 0,3 proc., oznaczałoby to już wyraźne przyspieszenie, choć to oczywiście wciąż niewiele w porównaniu z tempem, w jakim Polska bogaciła się chociażby w roku 2021, gdy PKB urósł aż o 6,8 proc. (…).

W 2022 r. w Polsce przyszło na świat 305 tys. dzieci – najmniej od zakończenia drugiej wojny światowej. Pierwsze prognozy za rok ubiegły zapowiadają pogłębienie spadku liczby urodzin do około 272 tys. W odniesieniu do rynku pracy termin „tsunami” jest systematycznie nadużywany, ale w kontekście tego, co powyższe liczby oznaczają dla naszej gospodarki, trudno faktycznie o trafniejsze określenie. Tylko w latach 2020-29 liczba aktywnych zawodowo mieszkańców Polski stopnieje o blisko milion. W roku 2040 będzie ich aż o 2,3 mln mniej niż obecnie. Ale już dziś w niektórych sektorach gospodarki dotkliwym problemem staje się brak odpowiedniej liczby rąk do pracy. Jak podaje GUS, w trzecim kwartale ub. roku średnio w co dwudziestej polskiej firmie na liście kadr widniały nieobsadzone etaty. Łącznie liczba wolnych stanowisk pracy w trzecim kwartale 2023 r. przekroczyła 111 tys. i była o ponad 24,3 tys. mniejsza niż rok wcześniej. W oczekiwaniu na wywołane przez inflację spowolnienie, może nawet recesję, firmy już pod koniec 2022 r. zaczęły likwidować wakujące stanowiska.

Dziś najwięcej wakatów utrzymuje się w transporcie, usługach magazynowych oraz w przetwórstwie przemysłowym, a gdy definicję rynku pracy rozszerzyć o sektor publiczny – także w opiece medycznej, która cierpi na chroniczny brak pielęgniarek. W połowie ubiegłego roku w ankiecie dla NBP niemal 35 proc. polskich firm sygnalizowało problem ze znalezieniem odpowiednich kandydatów na wakujące stanowiska. Specjaliści od rynku pracy coraz częściej mówią wręcz o luce generacyjnej wśród tzw. blue collars, czyli przedstawicieli profesji produkcyjnych, zwłaszcza tych związanych z pracą fizyczną. W pokoleniu wchodzącym na rynek pracy kompetencje powszechne jeszcze wśród tych, którzy karierę zawodową zaczynali trzy dekady wcześniej, coraz częściej należą do rzadkości. (…)

Opcja wschodnia

Lekarstwem na problemy kadrowe naszego rynku pracy była do niedawna emigracja zarobkowa z Ukrainy. Po 24 lutego 2022 r. Kijów zakazał jednak (z nielicznymi wyjątkami) opuszczania kraju pełnoletnim mężczyznom do 60. roku życia – czyli de facto wszystkim Ukraińcom w wieku produkcyjnym. Wielu wróciło na wschód bronić ojczyzny. W efekcie doszło do diametralnej zmiany miejsca zajmowanego na polskim rynku pracy przez pracowników z tego kraju. Do wybuchu wojny przeważali wśród nich mężczyźni zatrudnieni w budownictwie, transporcie i logistyce. Dziś niemal co drugi zatrudniony u nas obywatel tego kraju to kobieta pracująca w handlu lub usługach. Ale nawet ich zaczyna już brakować. (…)

Gospodarka trzeszczy

Ostatni raport Platformy Migracyjnej EWL i Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego „Uchodźcy z Ukrainy w Polsce” pokazuje, że Polska nie przyciąga migrantów z Ukrainy argumentami natury finansowej. Głównym powodem wyboru naszego kraju jako miejsca schronienia przed wojną jest bliskość kulturowa (wskazało ją 36 proc. ankietowanych), posiadanie tu przyjaciół (27 proc.) lub rodziny (24 proc.), a także przyjazne nastawienie Polaków do obywateli Ukrainy (19 proc.).

Na koniec października ub. roku w bazie ZUS zarejestrowano niemal 1,3 mln obcokrajowców objętych ubezpieczeniami emerytalnymi i rentowymi. To o 13 tys. więcej niż we wrześniu i o ponad 61 tys. więcej niż pod koniec zeszłego roku. Przybysze z Ukrainy wciąż stanowią tutaj znamienitą większość, ale to nie ich przybywa teraz najszybciej. O wiele większą dynamikę widać w napływie obywateli Białorusi oraz krajów Azji Południowo-Wschodniej, głównie Indii. (…).

Źródło: Tygodnik Powszechny

PAP: Imigranci w Polsce coraz częściej obchodzą Boże Narodzenie z rodziną i polskimi przyjaciółmi, jednak rośnie liczba spędzających święta w samotności (Badanie)

Ponad dwie trzecie cudzoziemców przebywających w Polsce pozostaje na święta Bożego Narodzenia w naszym kraju. Wśród nich rośnie odsetek spędzających święta w gronie rodziny albo polskich przyjaciół. Jednocześnie coraz więcej obcokrajowców będzie obchodzić Boże Narodzenie w Polsce w samotności – wynika z badania „Migranci – Boże Narodzenie w Polsce” przeprowadzonego przez Platformę Migracyjną EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. 

Badanie pokazało, że ponad dwie trzecie migrantów (70%) pracujących lub studiujących w Polsce planuje spędzić tegoroczne święta Bożego Narodzenia w naszym kraju. Tylko 16% ankietowanych deklaruje zamiar wyjazdu do swojego kraju rodzinnego. Ponad połowa cudzoziemców (53%) planuje obchodzić nadchodzące święta zgodnie z kalendarzem gregoriańskim lub nowojuliańskim, czyli 25 grudnia. Tylko co dziewiąty respondent (11%) deklaruje świętowanie w styczniu, zgodnie z kalendarzem juliańskim. Niemal co czwarty imigrant (23%) zamierza obchodzić Boże Narodzenie zarówno w grudniu, jak i w styczniu.  

Przeszło co czwarty cudzoziemiec (28%) spędzi Boże Narodzenie w Polsce z rodziną przebywającą w naszym kraju. Warto podkreślić, że w grudniu 2020 roku jedynie 12% imigrantów deklarowało obchodzenie świąt w Polsce w rodzinnym gronie. Z kolei 12% badanych zamierza świętować z polskimi przyjaciółmi i znajomymi. Odsetek ten w ciągu ostatnich trzech lat wzrósł o połowę (7% w 2020 roku).  

„W porównaniu z 2020 rokiem wzrósł odsetek migrantów, którzy sprowadzili do Polski swoje rodziny oraz przenieśli tu swoje centra interesów życiowych. W dużej mierze za rachunek uchodźców, którzy uciekali przed wojną w Ukrainie. Jednak tylko 12% migrantów spędzi tę Wigilię z polskimi przyjaciółmi. To liczba, która skłania do refleksji nad tym, jak możemy lepiej integrować się z osobami z innych krajów i kultur w naszym społeczeństwie”

– komentuje wyniki badań Jan Malicki, dyrektor Studium Europy Wschodniej UW.  

Według raportu jedynie 13% obcokrajowców deklaruje, że będzie pracować w okresie świątecznym, czyli dwukrotnie mniej niż w 2020 roku (26%). Podwoił się jednak odsetek imigrantów spędzających okres świąt w samotności – 11% wobec 5,8% w 2020 roku.  

„Zwracamy się do wszystkich pracodawców zatrudniających pracowników transgranicznych z prośbą o pamięć dla tych, którym nadchodzące święta upłyną pod znakiem nie tylko nadziei, ale także smutku z powodu rozłąki z bliskimi lub tęsknoty za ojczyzną. Jednocześnie dziękujemy pracodawcom szanującym świąteczne kalendarze wszystkich pracowników transgranicznych, którzy tworzą wielokulturowe zespoły w coraz szerszym gronie polskich przedsiębiorstw”

– podkreśla Andrzej Korkus, prezes EWL Group

W kontekście emocji odczuwanych przez obcokrajowców w okresie przedświątecznym, szczególne miejsce zajmuje nadzieja, na którą wskazała niemal połowa respondentów (43%). Co czwarty imigrant (25%) odczuwa optymizm. Równie często badani cudzoziemcy

Raport specjalny: „Migranci – Boże Narodzenie w Polsce”

Raport został opracowany na podstawie analizy wyników badania sondażowego „Migranci – Boże Narodzenie w Polsce”, które zostało przeprowadzone w dniach 30 listopada – 11 grudnia 2023 roku w Polsce przez Platformę Migracyjną EWL, Fundację EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. W badaniu wzięło udział łącznie 506 obywateli Ukrainy, Białorusi, Rosji, Gruzji, Armenii, Mołdawii, Uzbekistanu, Kazachstanu, Tadżykistanu oraz Bośni i Hercegowiny, którzy są zatrudnieni lub studiują w Polsce.

Badanie pokazało, że ponad dwie trzecie migrantów (70%) pracujących lub studiujących w Polsce planuje spędzić tegoroczne święta Bożego Narodzenia w naszym kraju. Tylko 16% ankietowanych deklaruje zamiar wyjazdu do swojego kraju rodzinnego. Ponad połowa cudzoziemców (53%) planuje obchodzić nadchodzące święta zgodnie z kalendarzem gregoriańskim lub nowojuliańskim, czyli 25 grudnia. Tylko co dziewiąty respondent (11%) deklaruje świętowanie w styczniu, zgodnie z kalendarzem juliańskim. Niemal co czwarty imigrant (23%) zamierza obchodzić Boże Narodzenie zarówno w grudniu, jak i w styczniu. 

Jak cudzoziemcy spędzają święta w Polsce?

Raport pozwoli odpowiedzieć na następujące pytania:

  • ILU cudzoziemców spędzi święta Bożego Narodzenia w Polsce w tym roku?
  • CZY będą to ich pierwsze święta Bożego Narodzenia spędzone w Polsce?
  • CZY cudzoziemcy przebywający w Polsce (w szczególności obywatele Ukrainy) planują w tym roku obchodzić święta Bożego Narodzenia 25 grudnia czy 7 stycznia?
  • JAK cudzoziemcy zamierzają spędzić okres świąt w naszym kraju?
  • JAKĄ kwotę cudzoziemcy przeznaczą na świąteczne zakupy oraz podróże?
  • JAKIE dania tradycyjnej świątecznej kuchni polskiej cudzoziemcy preferują najbardziej?
  • JAKIE emocje i uczucia towarzyszą cudzoziemcom w okresie przedświątecznym?

Wypełnij formularz i pobierz bezpłatnie pełny raport

Anatoliy Zymnin dla Money.pl: Dopóki trwa wojna, możemy spodziewać się, że uchodźcy z Ukrainy będą kontynuować swoją podróż do naszego kraj

Takiej sytuacji nie było od marca. Coraz więcej uchodźców z Ukrainy jest objętych ochroną tymczasową w naszym kraju. – Zauważamy wzrost liczby przybywających uchodźców – stwierdził ekspert EWL Anatoliy Zymnin w rozmowie z portalem money.pl.

Według danych Eurostatu z końcem października w naszym kraju przebywało 957 tys. uchodźców z Ukrainy. A to oznacza, że było ich o 2 tys. więcej niż miesiąc wcześniej. Od marca uchodźców ze wschodu było coraz mniej, ale znów zaczyna ich przybywać.

Kilka miesięcy temu byliśmy świadkami rosnącej fali wyjazdów obywateli Ukrainy z Polski, a obecnie widzimy, że trend ten się odwraca. W obliczu nadejścia chłodniejszych miesięcy, trwającej wojny i intensyfikacji ataków Rosji na infrastrukturę energetyczną Ukrainy, zauważamy wzrost liczby przybywających uchodźców

– wyjaśnił Anatoliy Zymnin, cytowany przez forsal.pl.

Więcej ofert pracy dla uchodźców

Przedstawiciel EWL zwrócił też uwagę na jeszcze jedno zjawisko, które może przyciągać Ukraińców do naszego kraju – z końcem roku na rynku pojawiają się oferty pracy w logistyce czy handlu. W większości przypadków nie ma tu wymaganych kwalifikacji, więc uchodźcy mogą znaleźć zatrudnienie.

– Dopóki trwa wojna, możemy spodziewać się, że uchodźcy z Ukrainy będą kontynuować swoją podróż do naszego kraju

– podsumował Zymnin.

Na terenie całej Unii Europejskiej ochroną tymczasową objętych jest ponad 4,1 mln Ukraińców. Jak pisaliśmy latem na money.pl, coraz więcej Ukraińców opuszczało Polskę i wybierało Niemcy. Tam zarabiają więcej i mogą pracować w swoich zawodach.

Źródło: money.pl

Dziennik Gazeta Prawna: Wyzwania rynku pracy – czy migracja może uratować polską gospodarkę?

W obliczu narastającego deficytu pracowników na polskim rynku pracy konieczność aktywizacji migrantów staje się niezbędna dla zrównoważonego rozwoju gospodarczego – czytamy w artykule opublikowanym 21 listopada na łamach Dziennika Gazety Prawnej.

Analiza trendów demograficznych prowadzona na podstawie danych GUS wskazuje, że już za 30 lat osoby powyżej 50. roku życia będą stanowiły połowę polskiego społeczeństwa. Jednocześnie ok. 90 proc. osiągających wiek emerytalny decyduje się na porzucenie miejsca pracy. Regularnie rośnie także liczba osób pobierających emeryturę. Prognozy dla polskiego rynku pracy – a szerzej także dla krajowego systemu gospodarczego – są zatem co najmniej niepokojące. Naturalnym kierunkiem, w którym zmierza dziś rynek pracy, musi być zatem aktywizacja zawodowa migrantów.

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zorganizował konferencję pod hasłem „Wyzwania rynku pracy – czy migracja może uratować polską gospodarkę?”, poświęconą temu ważnemu zagadnieniu.

– Podejmowanie tematu migracji jest dla nas dość oczywiste. Na konferencję zaproszeni zostali przedstawiciele świata biznesu, administracji i, co ważne, nauki. W dyskusjach o podobnej tematyce często pomija się sferę naukową – my staramy się ten trend odwracać. Z satysfakcją można odnotować, że spora część raportów czy artykułów poruszających tę i podobną problematykę powołuje się na opracowania wydane przez ZPP, co bardzo nas cieszy – podkreślił w wystąpieniu otwierającym konferencję Jakub Bińkowski, dyrektor departamentu prawa i legislacji, członek zarządu ZPP.

Aktywizacja migrantów wymaga kompleksowego podejścia obejmującego dostęp do edukacji, szkoleń zawodowych oraz kreowania szans na rynku pracy. Stąd szczególnego znaczenia nabiera dziś konieczność nakreślenia ram właściwej polityki migracyjnej dla Polski – takiej, która będzie w stanie odpowiedzieć na wyzwania gospodarcze i demograficzne naszego kraju.

– Polska polityka migracyjna musi uwzględniać uwarunkowania prawne czy integrację społeczną migrantów. Strategia ta musi zawierać perspektywy krótko- i długookresowe, realizować procesy takie jak upraszczanie przepisów. Ważnym elementem w tym wszystkim jest digitalizacja i automatyzacja procesów. Nie wyobrażam sobie tu działania w oparciu o procedury „papierowe”

– powiedziała prof. dr hab. Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Ludność napływowa już dziś odgrywa znaczącą rolę w licznych sektorach, dlatego kształtowanie polityki w zakresie aktywizacji zarobkowej migrantów nie może się odbywać w oderwaniu od żywych potrzeb biznesu.

– Z perspektywy sektora, który reprezentuję, tj. przewozu osób taksówkami, sytuacja na rynku pracy robi się napięta. W Polsce może brakować nawet do 150 tys. kierowców zawodowych. Zapotrzebowanie na pracowników jest tak wysokie, że zdecydowana część dużych firm mogłaby znaleźć nowe miejsca pracy dla tysięcy nowych pracowników od zaraz. Pytanie musi brzmieć nie „czy” lecz „jakie” działania należy podjąć, aby migrantów w Polsce dobrze zintegrować

– wskazał Marcin Moczyróg, general manager Central & Eastern Europe z Uber Poland.

Według ostatnich danych UNHCR (VI 2023 r.) w Niemczech zarejestrowanych było 1 076 680 obywateli Ukrainy, którzy przybyli do tego kraju od początku wojny. Wyzwaniem dla Polski jest dziś zatem nie tylko przyciągnięcie, lecz także zatrzymanie pracowników spoza granic kraju.

– Legalna migracja to dla nas wielka szansa na wspólnym europejskim rynku pracy i usług. Obecnie polscy przedsiębiorcy legalnie zatrudniający obcokrajowców napotykają wiele przeszkód, aby świadczyć usługi w innych krajach Wspólnoty. Cierpią na tym zarówno polskie przedsiębiorstwa, które nie mogą się rozwijać, jak i budżet państwa, który z racji tego nie może pobierać należnych składek i podatków

– powiedział Andrzej Korkus, prezes EWL.

Obecny na konferencji dyrektor Forum Pracy ZPP, Jacek Podgórski, przedstawił stanowisko dotyczące aktywizacji migrantów jako potencjalnego rozwiązania dla bieżących problemów na rynku pracy.

– Mimo zaabsorbowania przez krajowy rynek pracy znacznej liczby cudzoziemców wciąż obserwujemy wiele problemów, w szczególności w kontekście legalizacji pracy. Dlatego jako ZPP zaprezentowaliśmy pakiet rozwiązań, które – w naszej opinii – pozwolą zmaksymalizować szanse rozwoju krajowego rynku pracy w oparciu między innymi o migrantów. Postulujemy choćby likwidację tzw. informacji starosty, wykreowania większej liczby terminów względem uzyskania wizy krajowej w najważniejszych placówkach, ustalenia prawa do pracy w czasie oczekiwania na zezwolenie na pobyt i pracę, wzmocnienie roli pracodawcy w procesie uzyskania jednolitego zezwolenia na pobyt i pracę czy usprawnienie procesu wymiany informacji pomiędzy pracodawcą a urzędem

– powiedział Jacek Podgórski.

W kontekście niekorzystnego krajobrazu demograficznego aktywizacja migrantów staje się strategicznym narzędziem sprostania wyzwaniom związanym z brakiem rąk do pracy i utrzymaniem dynamiki wzrostu gospodarczego.

Źródło: gazetaprawna.pl

Andrzej Korkus w wywiadzie dla PulsHR na temat przyszłej polityki migracyjnej: Rozwój Polski nie będzie możliwy bez angażowania dodatkowych pracowników

Andrzej Korkus, prezes EWL Group, rozmawiał z portalem PulsHR o zmianach, jakie w pierwszej kolejności powinien wprowadzić nowy rząd, aby nie przegrać konkurencji o pracowników transgranicznych.

Będziemy mieć nowy rząd, potraktujmy to jako nowe rozdanie w polityce migracyjnej. Jest szansa, by przygotował on taki dokument, który będzie zawierał kompleksowe rozwiązania w tej kwestii?

Polityka migracyjna stała się ofiarą minionej kampanii wyborczej. Zresztą stało się tak nie tylko u nas, podobne procesy obserwowaliśmy w trakcie wyborów w Stanach Zjednoczonych czy w Niemczech i Austrii. Istnieje takie powiedzenie „blame the migrant”, czyli obwiń migranta, tego obcego. W ostatnim czasie działo się tak również w Polsce. Dlatego mam pewne obawy co do spisania takiego dokumentu. Po prostu to często nie służy krajowi, a populistycznym interesom.

Mam rozumieć, że nie potrzebujemy ustawy o polityce migracyjnej?

Nie to mam na myśli – bardzo chciałbym, żeby taki dokument był, ale mam poczucie, że jako kraj nie jesteśmy na niego gotowi. Zresztą niewielu państwom udało się stworzyć go bez kontrowersji.

Proszę zauważyć, że choć nie mamy w Polsce takiego dokumentu, to polityka migracyjna, np. w kwestiach migracji zarobkowych, jest realizowana poprzez szereg ustaleń rozproszonych wśród innych obszarów legislacji. Na bazie takiego punktowego działania mamy na przykład rozwiązania wobec pracowników z Białorusi, Ukrainy, Mołdawii, Gruzji czy Armenii, których obejmują uproszczone procedury zatrudniania (do 2022 roku na liście była też Rosja).

To ludzie, którzy są nam bliscy kulturowo i otrzymali od naszego kraju łatwy dostęp do rynku pracy. Jednocześnie jest to bardzo liberalne podejście, którego nie zobaczymy w żadnym innym kraju europejskim. Dzieje się tak dlatego, że jesteśmy krajem w UE, z którego ludzie wyjeżdżają do pracy do innych państw członkowskich – musimy skutecznymi sposobami odpowiadać na braki na naszym rynku pracy. Niemczy czy Francuzi wiedzą, że Polacy przyjadą do nich, dlatego wobec pracowników spoza UE mogą mieć dużo bardziej restrykcyjne przepisy niż my.

Zebrane w ramach programu ułatwiającego dostęp pracownikom z tych 6 krajów do polskiego rynku pracy doświadczenia były ze wszech miar pozytywne. Polska korzystała na otwarciu się na legalną migrację zarobkową – dzięki obecności obcokrajowców mogły rozwijać się przedsiębiorstwa, a budżet Polski otrzymywał podatki i składki z ich pracy. Szacuje się, że tylko w 2021 roku dzięki 500 tys. migrantów zarobkowych PKB wzrosło o dodatkowy 1 proc.

Mimo że dostęp dla pracowników z tych krajów jest ułatwiony, mimo że wybuchła wojna w Ukrainie i przyjechały do nas setki tysięcy potencjalnych pracowników z Ukrainy, to mamy w kraju drugie najniższe bezrobocie we Wspólnocie. Nasz rynek pracy cały czas jest chłonny. Co więcej, w tym roku mamy rekordową liczbę zatrudnionych Polaków – około 17 mln z nas pracuje – i nadal mamy ogromne zapotrzebowanie na dodatkowych pracowników. To wszystko dzieje się tak naprawdę przy zerowym wzroście gospodarczym i tym samym największym spowolnieniu od co najmniej dekady. To co się stanie, kiedy nasza gospodarka przyspieszy i popyt na pracowników wzrośnie?

Rozwój Polski w warunkach kryzysu demograficznego nie będzie możliwy bez angażowania dodatkowych rąk do pracy. To jest niemal pewne. Polscy przedsiębiorcy, gdzie to możliwe, zwiększają wydatki na automatyzację, jednak nie we wszystkich procesach jest to realne czy finansowo usprawiedliwione.

Skoro nie wierzy pan w jeden kompleksowy dokument, to jakie kierunki zmian w kontekście polityki migracyjnej powinien wprowadzić nowy rząd?

Obecne regulacje są w wielu obszarach dobre, ale sprawdzały się na początku naszej drogi otwarcia na migrację zarobkową. Pomagały nam znaleźć pracowników wśród cudzoziemców bliskich nam kulturowo. Bardzo pomogło to nie tylko rynkowi pracy, ale również naszemu społeczeństwu. Nauczyło tolerancji, współpracy z obcokrajowcami. Jednak dziś, z punktu widzenia gospodarki, to już nie wystarcza.

Z perspektywy pracodawców kluczowe są dla nas zmiany, które zwiększą przepustowość konsulatów – to one są wąskim gardłem w obszarze wydawania wiz zezwalających na pracę. Jeżeli polska gospodarka ma rosnąć, rozwijać się, to nie uda się osiągnąć tego bez poszerzenia dostępu do pracowników z odleglejszych krajów, którzy mogą przyjechać na transparentnych warunkach, dokładając się do naszego budżetu dzięki legalnej pracy.

Druga pilna kwestia do sprecyzowania to stworzenie listy priorytetowych zawodów, priorytetowych kompetencji, których najbardziej brakuje na polskim rynku pracy i szukanie właśnie takich pracowników transgranicznych, którzy je posiadają. Nie chodzi o to, żeby ściągać z zagranicy każdego chętnego do pracy w Polsce, a osoby, które są nam potrzebne. Tak właśnie działa wiele rozwiniętych gospodarek. Dziś losowo dobiera się ludzi, którzy mają przyjechać do Polski, nikt nie bierze pod uwagę ich kompetencji. Dlatego powinna zostać wprowadzona priorytetowa ścieżka rekrutacji dla osób posiadających konkretne, poszukiwane przez nas kompetencje, które najbardziej kontrybuują do naszego PKB.

Trzecia sprawa, na którą zwróciłbym uwagę, to wykorzystanie potencjału już obecnych u nas obywateli Ukrainy. W ciągu ostatnich lat zbudowaliśmy niesamowitą bazę doświadczeń z tym państwem. Nie chodzi tylko o sprawy zawodowe, ale Polacy pomogli setkom tysięcy Ukraińców. To stworzyło nowe, dobre doświadczenia między narodami.

Co tu zmieniać?

Przyjeżdżają do nas ludzie różnych talentów, a my nie umiemy jeszcze dobrze wykorzystać i zagospodarować tego, co oferują. Większość obywateli Ukrainy pracuje poniżej swoich kwalifikacji. Abyśmy mieli szansę o nich powalczyć, musimy im zapewnić jak najlepsze warunki do zaaklimatyzowania się. Zacząć powinniśmy od nauki języka polskiego. Wielu z nich robi to na własną rękę, ale kończy na poziomie pozwalającym im zrobić zakupy czy wymienić kilka zdań z sąsiadem, natomiast księgowa z Ukrainy już będzie miała problem ze znalezieniem pracy w firmie w Polsce, bo nie zna fachowego języka. Takie wyszkolenie językowe na wyższym poziomie wymaga od nich silnej woli, a my im w tym nie pomagamy. A powinniśmy.

Pamiętajmy, że o pracowników z Ukrainy konkurują teraz kraje całej Unii. W trakcie wojny, w geście solidarności, wszystkie otworzyły przed nimi rynek pracy i szybko zorientowały się, że są to pracowici i sumienni ludzie, którzy szybko się adaptują i chcą stanąć na własne nogi. Co prawda my wiemy, jak ich skutecznie zatrudniać, bo w Polsce pracuje ok. 70 proc. uchodźców, a dla przykładu w Niemczech tylko 18 proc., ale inne kraje uczą się tego, jak ich skutecznie aktywizować zawodowo. Dlatego musimy wykorzystać nasze przewagi – bezpośrednią granicę z Ukrainą, bliskość kulturową czy językową – by zachęcić Ukraińców do pozostania w Polsce.

Powinny pojawić się zachęty dotyczące włączenia dzieci migrantów do polskiego systemu kształcenia (po wcześniejszym przygotowaniu polskiego systemu edukacji) czy opracowania szybkiej ścieżki kształcenia zawodowego cudzoziemców, co pozwoli uwolnić ogromny potencjał zawodowy migrantów oraz umożliwi im podjęcie pracy zgodnie z ich wykształceniem oraz wysokimi kwalifikacjami.

Konieczne jest też przyspieszenie uznawania zawodów i kwalifikacji nabytych w Ukrainie, nostryfikacji dyplomów na przykład w sferze opieki medycznej. Musimy stale działać na rzecz zmiany sposobu postrzegania uchodźców i migrantów w Polsce, wprowadzając pozytywny wątek migracyjny do debaty publicznej i kultury masowej, zmieniając język, narrację oraz sposób podejścia do migrantów, którzy już od wielu lat mieszkają wśród nas, pracują, rozwijając naszą gospodarkę, płacą podatki oraz składki ZUS, wspierają nasz system emerytalny.

Zapytam o kwestie techniczne, z którymi dziś jest spore zamieszanie. Które ministerstwo powinno zająć się tematem migrantów? Dziś robią to po trochu cztery różne resorty – Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji i jest jeszcze minister do spraw integracji społecznej, który zajmuje się kwestiami związanymi z uchodźcami. Spory miszmasz. A może powinien powstać osobny resort, który zepnie te wszystkie tematy w jednym miejscu?

Rzeczywiście jest tak, jak pani mówi. Trzeba stworzyć miejsce, w którym zajmą się tym tematem kompleksowo, nawet w formacie zespołu międzyresortowego z szerokimi uprawnieniami i jasnymi kompetencjami. W wielu krajach funkcjonuje ministerstwo ds. migracji. Taki resort powinien podejść do tematu kompleksowo, skupić się nie tylko na kwestiach związanych z zatrudnianiem cudzoziemców, ale też na tym, w jaki sposób zachęcić Polaków do powrotu do kraju z emigracji. Polonia jest rozsiana po całym świecie, to miliony ludzi, którzy mają bardzo ciekawe doświadczenia życiowe i zawodowe. W EWL pracują potomkowie Polaków, którzy urodzili się w Kazachstanie czy Uzbekistanie. Dzięki programom stypendialnym udało im się przyjechać do Polski na studia. Dziś w naszym kraju układają sobie życie i świetnie sobie radzą.

Zresztą mamy zaplecze, by taką instytucję zbudować. Jest przecież Urząd ds. Cudzoziemców. Jego ranga mogłaby zostać podniesiona. Obecnie jest do tego świetny moment. Polska się rozwija, oferuje coraz więcej miejsc pracy dla osób wysoko wykwalifikowanych, co więcej, rozwój pracy zdalnej spowodował, że dziś z Polski można pracować dla firm z całego świata. Kiedy, jeśli nie dziś Polacy powinni chcieć wracać do kraju?

W rozmowie mówił pan najczęściej o pracownikach z krajów bliskich nam kulturowo. Ale chyba nie minie nas konieczność sięgania po ludzi z krajów odleglejszych – zarówno kilometrami, jak i kulturowo.

To prawda. W tej kwestii nie mamy wyboru. Dlatego mówiłem o tym, że obowiązujące przepisy są dobre, ale niewystarczające dla nadchodzących zmian, które wymusi na nas sytuacja gospodarcza. Ludzie bliscy nam kulturowo albo nie mogą do nas przyjechać z powodu wojny w Ukrainie, albo – poprzez otwarcie się innych państw – już wyjechali do pracy do innego kraju. Przykładowo Kanada w ciągu ostatnich dwóch lat wydała ponad 440 tys. wiz dla obywateli Ukrainy. Dlatego z jednej strony musimy zawalczyć o Ukraińców i zachęcać ich, by podejmowali pracę w Polsce, z drugiej tworzyć rozwiązania, które pozwolą firmom na sprawne i bezpieczne zatrudnianie pracowników z odleglejszych kierunków. By udało się to przeprowadzić bez większych komplikacji, rząd powinien co roku przygotować konkretną pulę miejsc pracy dla osób z odleglejszych krajów. To pozwoli nam przyzwyczaić się do ich obecności w naszym kraju i do wypracowania rozwiązań umożliwiających jak najsprawniejszą aklimatyzację ich w Polsce.

Dziennik Gazeta Prawna: Na wsi brakuje rąk do pracy

Nawet do 10 proc. owoców i warzyw może pozostać w ziemi, na drzewach i krzakach z powodu niedoboru pracowników sezonowych – podał 11 października Dziennik Gazeta Prawna.

Już co czwarte gospodarstwo korzysta z rąk pracowników kontraktowych. Tych jednak brakuje. Stawki oferowane przez plantatorów i hodowców są zbyt niskie, bo ceny skupu płodów rolnych o ile w ogóle rosną, to znacznie wolniej niż koszty produkcji, szczególnie pracy, paliw, energii i nawozów. Problem jest na tyle poważny, że wielu plantatorów m.in. malin likwiduje uprawy z powodu ich nieopłacalności. Na chętnych czekają w tej chwili oferty takie jak sortowanie pietruszki – za 17 zł/h brutto, zbieranie jabłek – 20 zł/h, czyszczenie kapusty – 16 zł/h, workowanie cebuli i marchwi – 20 zł/h. To poniżej 23,50 zł, czyli minimalnej stawki godzinowej obowiązującej obecnie w Polsce, przy czym na ogół pracodawca zapewnia zakwaterowanie, a nawet częściowe wyżywienie.

Brak rąk do prostych prac na wsi to problem rolnictwa w większości krajów rozwiniętych, gdzie lokalni pracownicy nie są zainteresowani niskimi stawkami oraz pracą tylko przez kilka miesięcy w roku. Na ogół wykonują ją więc osoby przyjeżdżające na okres zbiorów z zagranicy. Ich deficyt jednak jest coraz mocniej odczuwalny. Problemu w Polsce nie rozwiązali pracownicy z Ukrainy, którzy chętnie najmowali się do takiej pracy, wielu – głównie mężczyzn – wróciło do kraju po wybuchu wojny.

Według wczorajszych danych Głównego Urzędu Statystycznego w końcu kwietnia 2023 r. w Polsce było zatrudnionych 982,2 tys. cudzoziemców, z czego 687,3 tys. to Ukraińcy. Ich udział w ogólnej liczbie cudzoziemców wykonujących pracę zmniejszył się od stycznia 2022 r. o 3,3 pkt. proc.

Przyjezdni z Ukrainy to jednak wciąż najliczniejsza grupa pracowników sezonowych. – U nas pracują głównie Ukraińcy, Polaków z roku na rok jest coraz mniej. W moim gospodarstwie mam dziewięciu Ukraińców i dorywczo jednego–dwóch polskich sąsiadów. Im większe gospodarstwo, tym udział pracowników z Ukrainy jest wyższy. Przyjeżdżają do Polski z nastawieniem na pracę, a Polakom częściej zdarzają się dni nieobecności czy porzucanie pracy – tłumaczy Maciej Cybulak ze Związku Sadowników RP, który prowadzi 13,5-hektarową plantację jabłek. Jak zaznacza, paradoksalnie, w tym sezonie niedobór rąk do pracy jest dla niego mniej odczuwalny przez słabsze zbiory. – Jabłek jest w tym roku znacznie mniej, wynik będzie gorszy nawet od prognoz GUS. Mimo to wszyscy sadownicy i plantatorzy narzekają na brak pracowników. Możemy szacować, że 5–10 proc. tego, co zakwitło na drzewach i krzewach, nie zostanie zebrane – mówi.

Jak dowiadujemy się w agencji pracy tymczasowej EWL, obecnie największy odzew na oferty pracy sezonowej w rolnictwie jest udziałem kobiet z Ukrainy, szczególnie z terenów przygranicznych.

Jak dowiadujemy się w agencji pracy tymczasowej EWL, obecnie największy odzew na oferty pracy sezonowej w rolnictwie jest udziałem kobiet z Ukrainy, szczególnie z terenów przygranicznych.

– Z naszych badań wynika, że 7–8 proc. obywateli Ukrainy, pracujących w Polsce zarówno przed, jak i po wybuchu wojny, znalazło zatrudnienie właśnie w sektorze rolniczym

– mówi Marcin Kołodziejczyk, dyrektor rekrutacji międzynarodowych platformy migracyjnej EWL.

Dodaje, że w ostatnich latach jest wzmożone zainteresowanie pracą w branży rolniczej i sadowniczej ze strony kandydatów z Ameryki Południowej. W zeszłym roku agencja znalazła zatrudnienie w sektorze rolniczym ponad 20 pracownikom z Kolumbii, a w tym roku było ich ponad 50. – Pracują głównie przy zbiorze borówki (to – jak tłumaczą nasi rozmówcy – jedna z bardziej intratnych prac, przy której można zarobić nawet więcej niż na plantacjach w Holandii – red.) i na sortowniach warzyw. Przewidujemy kolejne podwojenie liczby pracowników z Ameryki Południowej w tej branży w przyszłym roku – mówi Kołodziejczyk. Wyjaśnia, że przeszkodą w ich zatrudnieniu są długotrwałe i skomplikowane procedury legalizacyjne.

Wyniki najnowszego raportu EWL są cytowane w europejskich mediach

Wnioski z wyników najnowszych badań najnowszych badań EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego „Z Polski do Niemiec. Nowe trendy ukraińskiej migracji uchodźczej” są cytowane przez europejskie media, m.in. Euronews, die Welt, Deutsche Welle oraz L’Observatoire de l’Europe.

Raport specjalny powstał po przeanalizowaniu wyników badania sondażowego „Z Polski do Niemiec. Nowe trendy ukraińskiej migracji uchodźczej”, które zostało przeprowadzone w sierpniu 2023 roku przez Platformę Migracyjną EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego na zlecenie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów RP. Przebadanych zostało łącznie 400 obywateli Ukrainy, którzy po wybuchu wojny przyjechali do Polski, otrzymując w naszym kraju status ochrony tymczasowej, a następnie wyjechali do Niemiec. 

Wyniki najnowszego raportu EWL są cytowane w ogólnopolskich mediach

Wnioski z wyników najnowszych badań najnowszych badań EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego „Z Polski do Niemiec. Nowe trendy ukraińskiej migracji uchodźczej” są cytowane przez ogólnopolskie media, m.in. Rzeczpospolita, Dziennik Gazeta Prawna, Gazeta Wyborcza oraz portale WP.pl, Onet.pl, Money.pl.

Raport specjalny powstał po przeanalizowaniu wyników badania sondażowego „Z Polski do Niemiec. Nowe trendy ukraińskiej migracji uchodźczej”, które zostało przeprowadzone w sierpniu 2023 roku przez Platformę Migracyjną EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego na zlecenie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów RP. Przebadanych zostało łącznie 400 obywateli Ukrainy, którzy po wybuchu wojny przyjechali do Polski, otrzymując w naszym kraju status ochrony tymczasowej, a następnie wyjechali do Niemiec. 

Wnioski z raportu oraz wypowiedzi ekspertów EWL i Studium Europy Wschodniej UW pojawił się na pierwszej stronie Dziennika Gazety Prawnej.

Ponadto były cytowane przez takie media jak Rzeczpospolita, , Gazeta Wyborcza, WP.pl, Onet.pl.

Wyniki najnowszego raportu EWL są cytowane w amerykańskich i kanadyjskich mediach

Wnioski z wyników najnowszych badań najnowszych badań EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego „Z Polski do Niemiec. Nowe trendy ukraińskiej migracji uchodźczej” są cytowane w ponad 100 amerykańskich i kanadyjskich mediach, m.in. Washington Post, ABC News oraz Associated Press.

Raport specjalny powstał po przeanalizowaniu wyników badania sondażowego „Z Polski do Niemiec. Nowe trendy ukraińskiej migracji uchodźczej”, które zostało przeprowadzone w sierpniu 2023 roku przez Platformę Migracyjną EWL oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego na zlecenie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów RP. Przebadanych zostało łącznie 400 obywateli Ukrainy, którzy po wybuchu wojny przyjechali do Polski, otrzymując w naszym kraju status ochrony tymczasowej, a następnie wyjechali do Niemiec.