Zapowiada się wyjątkowo udany rok dla tych, którzy szukają pracy – czytamy w opublikowanym 9 stycznia na łamach Tygodnika Powszechnego artykule autorstwa Marka Rabija.
Firma doradcza Hays Poland przeprowadziła pod koniec ub. roku ankietę, z której wynika, że aż 90 proc. firm w Polsce planuje w tym roku zwiększenie zatrudnienia, żeby wykorzystać zapowiadane odbicie po zeszłorocznym spowolnieniu dynamiki PKB. Komisja Europejska ostrożnie prognozuje, że gospodarka Polski, która w 2023 roku rosła w tempie zaledwie 0,6 proc., w tym roku przyspieszy do 1,3 proc. Jeszcze dalej idą w obliczeniach analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, zdaniem których PKB Polski urośnie do końca 2024 roku o 2,3 proc. Biorąc pod uwagę jego rachityczną ubiegłoroczną dynamikę, szacowaną przez PIE na zaledwie 0,3 proc., oznaczałoby to już wyraźne przyspieszenie, choć to oczywiście wciąż niewiele w porównaniu z tempem, w jakim Polska bogaciła się chociażby w roku 2021, gdy PKB urósł aż o 6,8 proc. (…).
W 2022 r. w Polsce przyszło na świat 305 tys. dzieci – najmniej od zakończenia drugiej wojny światowej. Pierwsze prognozy za rok ubiegły zapowiadają pogłębienie spadku liczby urodzin do około 272 tys. W odniesieniu do rynku pracy termin „tsunami” jest systematycznie nadużywany, ale w kontekście tego, co powyższe liczby oznaczają dla naszej gospodarki, trudno faktycznie o trafniejsze określenie. Tylko w latach 2020-29 liczba aktywnych zawodowo mieszkańców Polski stopnieje o blisko milion. W roku 2040 będzie ich aż o 2,3 mln mniej niż obecnie. Ale już dziś w niektórych sektorach gospodarki dotkliwym problemem staje się brak odpowiedniej liczby rąk do pracy. Jak podaje GUS, w trzecim kwartale ub. roku średnio w co dwudziestej polskiej firmie na liście kadr widniały nieobsadzone etaty. Łącznie liczba wolnych stanowisk pracy w trzecim kwartale 2023 r. przekroczyła 111 tys. i była o ponad 24,3 tys. mniejsza niż rok wcześniej. W oczekiwaniu na wywołane przez inflację spowolnienie, może nawet recesję, firmy już pod koniec 2022 r. zaczęły likwidować wakujące stanowiska.
Dziś najwięcej wakatów utrzymuje się w transporcie, usługach magazynowych oraz w przetwórstwie przemysłowym, a gdy definicję rynku pracy rozszerzyć o sektor publiczny – także w opiece medycznej, która cierpi na chroniczny brak pielęgniarek. W połowie ubiegłego roku w ankiecie dla NBP niemal 35 proc. polskich firm sygnalizowało problem ze znalezieniem odpowiednich kandydatów na wakujące stanowiska. Specjaliści od rynku pracy coraz częściej mówią wręcz o luce generacyjnej wśród tzw. blue collars, czyli przedstawicieli profesji produkcyjnych, zwłaszcza tych związanych z pracą fizyczną. W pokoleniu wchodzącym na rynek pracy kompetencje powszechne jeszcze wśród tych, którzy karierę zawodową zaczynali trzy dekady wcześniej, coraz częściej należą do rzadkości. (…)
Opcja wschodnia
Lekarstwem na problemy kadrowe naszego rynku pracy była do niedawna emigracja zarobkowa z Ukrainy. Po 24 lutego 2022 r. Kijów zakazał jednak (z nielicznymi wyjątkami) opuszczania kraju pełnoletnim mężczyznom do 60. roku życia – czyli de facto wszystkim Ukraińcom w wieku produkcyjnym. Wielu wróciło na wschód bronić ojczyzny. W efekcie doszło do diametralnej zmiany miejsca zajmowanego na polskim rynku pracy przez pracowników z tego kraju. Do wybuchu wojny przeważali wśród nich mężczyźni zatrudnieni w budownictwie, transporcie i logistyce. Dziś niemal co drugi zatrudniony u nas obywatel tego kraju to kobieta pracująca w handlu lub usługach. Ale nawet ich zaczyna już brakować. (…)
Gospodarka trzeszczy
Ostatni raport Platformy Migracyjnej EWL i Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego „Uchodźcy z Ukrainy w Polsce” pokazuje, że Polska nie przyciąga migrantów z Ukrainy argumentami natury finansowej. Głównym powodem wyboru naszego kraju jako miejsca schronienia przed wojną jest bliskość kulturowa (wskazało ją 36 proc. ankietowanych), posiadanie tu przyjaciół (27 proc.) lub rodziny (24 proc.), a także przyjazne nastawienie Polaków do obywateli Ukrainy (19 proc.).
Na koniec października ub. roku w bazie ZUS zarejestrowano niemal 1,3 mln obcokrajowców objętych ubezpieczeniami emerytalnymi i rentowymi. To o 13 tys. więcej niż we wrześniu i o ponad 61 tys. więcej niż pod koniec zeszłego roku. Przybysze z Ukrainy wciąż stanowią tutaj znamienitą większość, ale to nie ich przybywa teraz najszybciej. O wiele większą dynamikę widać w napływie obywateli Białorusi oraz krajów Azji Południowo-Wschodniej, głównie Indii. (…).