Chętni do wakacyjnych prac w fabrykach, magazynach, sklepach, restauracjach czy w sadach – zwłaszcza mężczyźni – mogą w tym roku liczyć na duży wybór propozycji i atrakcyjne stawki – czytamy w artykule opublikowanym 31 maja na łamach dziennika Rzeczpospolita.

Gastronomia, rolnictwo i ogrodnictwo oraz budownictwo – to trzy najpopularniejsze w tym roku kategorie w ofertach sezonowych i dodatkowych prac publikowanych w serwisie OLX Praca. W okresie od stycznia do maja liczba ofert w gastronomii i hotelarstwie była tam o ponad 56 proc. wyższa, a do końca pierwszego tygodnia maja aktywnych było w sumie ponad 50 tysięcy ogłoszeń o pracę w gastronomii – zaznacza Łukasz Borowicz, menedżer PR w OLX Praca.

Jeszcze większy wzrost widać tam w ofertach dla pracowników sezonowych w rolnictwie i ogrodnictwie. Od stycznia do końca maja ich liczba zwiększyła się ponad ośmiokrotnie w porównaniu z podobnym okresem 2021 r. Chociaż pracodawcy z tego sektora znacznie rzadziej szukają kandydatów do pracy przez internet niż firmy produkcyjne czy logistyczne, to dotkliwy niedobór rąk do pracy wymusza tu zmianę.

Drogi sezon

– Sytuacja jest bardzo trudna, a już wkrótce, gdy zacznie się szczyt sezonu zbiorów truskawek na polach, może być jeszcze gorzej – obawia się Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw. Jak przypomina, prawie połowę pracowników sezonowych w tej branży stanowili wcześniej mężczyźni z Ukrainy, których teraz zatrzymała w kraju rosyjska napaść.

Szanse, że walczących w Ukrainie mężczyzn zastąpią uchodźcy, wśród których dominują kobiety z dziećmi, są niewielkie. Jak wyjaśnia Boguta, w poprzednich latach do rolników i sadowników przyjeżdżali mieszkańcy wsi z zachodniej Ukrainy, przyzwyczajeni do pracy w rolnictwie. Trudno do niej przekonać uciekających ze wschodniej Ukrainy mieszkańców miast, tym bardziej że mają duży wybór ofert zatrudnienia w innych branżach, większy niż w ostatnich dwóch latach.

O zwiększonym zapotrzebowaniu na pracowników w branżach sezonowych mówi dzisiaj większość agencji zatrudnienia. – Na przykład w sektorze HoReCa jest ono prawie o 20 proc. wyższe niż w ubiegłym roku. Należy jednak pamiętać, że w ubiegłym roku, sytuacja branży hotelarskiej i gastronomicznej została zdeterminowana przez pandemię, która znacząco wpłynęła na spadek zatrudnienia – twierdzi Rafał Mróz, dyrektor operacyjny agencji zatrudnienia EWL, która notuje też ok. 10 proc. wzrost zapytań z branży rolniczej.

Niedobory kadrowe tylko po części wyrównują uchodźcy z Ukrainy. Co prawda, z danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że do tej pory zatrudnienie w Polsce znalazło prawie 175 tys. osób (zatrudniły się głównie w logistyce, hotelarstwie i gastronomii), lecz firmy nadal mają braki kadr. Tym bardziej że brak znajomości języka polskiego ogranicza wielu uchodźcom możliwości pracy w restauracjach czy hotelach. (…)

Źródło: Rzeczpospolita