Pandemia koronawirusa skłoniła nas do spekulacji na temat tego, jak będzie wyglądał świat pracy. Może, podobnie jak Czarna Śmierć, nieuchronnie przesunęłaby układ sił w stronę siły roboczej. A może poczucie własnej śmiertelności doprowadziłoby do przewartościowania priorytetów milionów ludzi, którzy wybraliby nową równowagę między życiem zawodowym a prywatnym, w czym pomogłaby popularność pracy zdalnej. Znacznie gorszą alternatywą było to, że bez odpowiedniego wsparcia finansowego, największy w historii spadek aktywności gospodarczej mógłby doprowadzić do powtórki z Wielkiego Kryzysu, z wysokim bezrobociem i słabym wzrostem gospodarki zatrudnienia przez dziesięciolecia.
Do pewnego stopnia wszystkie powyższe scenariusze się ziściły i przyszłość rynku pracy nie jest całkowicie pewna. Na pytanie: „Gdzie się podziali wszyscy pracownicy?”, nie ma jednej odpowiedzi z postpandemicznego rynku pracy. Termin „Wielka Rezygnacja” ukuto w Stanach Zjednoczonych, gdzie tysiące osób opuściło swoje dotychczasowe stanowiska w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy. Były to w dużej mierze sytuacje, kiedy pracownicy opuszczają swoje miejsca pracy, aby znaleźć coś zupełnie innego. Ten trend można ocenić jako pozytywny, ponieważ popyt na pracowników znacznie się zwiększył, a firmy również skorzystały na zatrudnieniu pracowników, którzy lepiej do nich pasują.
Nie wszystko jest jednak dobre. Wiele osób całkowicie opuściło rynek pracy. W Stanach Zjednoczonych jest około 4 milionów mniej pracowników niż przed pandemią. Częściowo może to być spowodowane trwającą pandemią, ponieważ pracownicy pierwszej linii nadal obawiają się ryzyka zakażenia. Amerykański Bank Rezerwy Federalnej w St. Louis podaje, że od początku pandemii ponad 2,4 mln osób przeszło na wcześniejszą emeryturę. Podobny trend obserwuje się w Wielkiej Brytanii, gdzie najczęstszym powodem odejścia z pracy jest długotrwała choroba lub przejście na emeryturę.
W Wielkiej Brytanii spadek w zainteresowaniu pracowników zatrudnieniem zbiegł się z wyjazdem tysięcy obywateli Unii Europejskiej, co w konsekwencji nasiliło niedobory siły roboczej. Jednocześnie we Francji i innych krajach strefy euro wzrosło uczestnictwo w rynku pracy. Może to być skutek europejskich programów „urlopów wypoczynkowych”, które pomogły pracownikom utrzymać pracę u swoich pracodawców, podczas gdy amerykański model wypłat bezpośrednich zachęcał obie strony do szukania nowych opcji zatrudnienia, zwiększając tym samym stopę bezrobocia. W przypadku Francji może być to także odzwierciedleniem reform wdrożonych przez prezydenta Emmanuela Macrona przed wybuchem pandemii.
Politycy muszą zadać sobie pytanie, czy te tendencje należy wspierać, przeciwdziałać im, czy też całkowicie ignorować. Prezydent USA Joe Biden powiedział, że oczywistym celem jego działań stymulujących gospodarkę jest pełne zatrudnienie, aby zwiększyć siłę przetargową pracowników, czego dowodem jest coraz więcej osób zmieniających pracę. Ponadto, ciągły odpływ pracowników, tak jak w przypadku migrantów w Wielkiej Brytanii, może trwale zwiększyć koszty i przyczynić się do wzrostu inflacji. Z drugiej strony, niektórzy emeryci mogą powrócić do pracy, gdy wirus osłabnie i będą czuli się bardziej komfortowo wracając do zatrudnienia, lub gdy ich oszczędności z miesięcy lockdownu znacznie zmaleją.
Pandemia się jeszcze nie skończyła i nie powinniśmy oczekiwać, że jej wpływ na świat pracy również się zakończy. Gospodarki wciąż są w trakcie procesu adaptacji do tego, co okaże się być nową normą.