Polski rynek jest w stanie w krótkim czasie wchłonąć ok. 300 tys. Ukraińców. I w naszym interesie jest, żeby część z nich zechciała tu zostać na dłużej – czytamy o tym w Dzienniku Gazety Prawnej w artykule z 20 marca.

Z chętnymi nie powinno być problemu. W ciągu dwóch tygodni od napaści na Ukrainę do Powiatowego Urzędy Pracy w Radomiu zgłosiło się ponad 100 osób. Oczywiście głównie kobiety. Połowa z wyższym wykształceniem, w tym przeważnie prawniczki oraz nauczycielki wielu specjalności: matematyki, geografii, języka angielskiego czy nauczania początkowego. Są też dotychczasowi pracownicy administracji publicznej – taką informację uzyskuję z biura prasowego PUP w Radomiu.

– Już teraz odnotowujemy więcej kobiet chętnych do pracy niż wakatów w branżach, w których zatrudnienie znajdują zwykle właśnie panie. Inaczej jest w przypadku mężczyzn, z których niedoborem rynek zmagał się jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę. Najbardziej potrzeba pracowników w branży logistycznej, produkcyjnej oraz motoryzacyjnej. Po 24 lutego te braki jeszcze się pogłębiły

– przyznaje Marcin Kołodziejczyk, dyrektor rekrutacji międzynarodowej EWL Group. (…)

Szacuje się, że z naszego rynku ubyło już ok. 80 tys. mężczyzn, którzy wrócili bronić Kijowa, Charkowa i innych miast przed inwazją. [Według najnowszych danych Straży Granicznej od początku wojny z Polski wyjechało 274 tys. – red.] Nowi, z oczywistych względów, nie przyjeżdżają. Polscy pracodawcy dotychczas zatrudniali ukraińskich migrantów zazwyczaj jako kierowców Ubera, na budowie, w sklepie przy kasie i sezonowo w rolnictwie przy zbiorach. Dla większości to dobre na chwilę. Także teraz wielu uchodźców rozglądających się za szybkim zatrudnieniem będzie się chwytać podobnych zajęć.

– Czynnikami wpływającymi na liczbę i rodzaj wakatów jest sezonowość – zgadza się Kołodziejczyk. – W każdym roku luty, marzec i kwiecień to czas, kiedy na rynku mamy najmniej ofert. Od maja rozpoczną się prace w rolnictwie, zaś od czerwca w branży hotelarskiej i gastronomicznej, co powinno zwiększyć liczbę potencjalnych wakatów. (…)

Ekspert EWL Group podkreśla, że Polska będzie też konkurować z innymi rynkami europejskimi.

– W tej chwili otwierają się rynki pracy w Czechach, Litwie i Rumunii. Cieszą się one dużym zainteresowaniem wśród obywateli Ukrainy. To również element nowej rzeczywistości zarówno dla pracodawców, jak i uchodźców, którzy nie znajdując u nas odpowiedniego stanowiska, mogą spróbować sił na innych rynkach. Atrakcyjniejsze dla migrantów kierunki (Niemcy, Holandia i kraje skandynawskie) nie są jeszcze tak dostępne dla obcokrajowców ze Wschodu, ale może się to zmienić, co będzie miało wpływ także na polski rynek pracy.