Zasady zatrudniania obcokrajowców zmieniają się jak w kalejdoskopie. Rok temu wchodziła w życie duża nowelizacja prawa. Właśnie trwają prace nad nową wersją Ustawy o cudzoziemcach. Czy nowy dokument jest potrzebny? O nadchodzących zmianach w ustawie o cudzoziemcach z portalem PulsHR rozmawiała Mariya Kuzenko, kierowniczka działu legalizacji w Platformie Migracyjnej EWL.

Równo rok temu rozmawiałyśmy o tym, że w życie weszły długo wyczekiwane przez branżę zmiany w ustawie o cudzoziemcach. Minął rok i znów rozmawiamy o zmianach w zasadach ich zatrudniania. Część zmian właśnie weszła w życie, a nad kolejnymi pracuje rząd. Czy kolejna nowelizacja ustawy o cudzoziemcach, a w zasadzie napisanie ustawy od podstaw, jest potrzebne?

Dla firm zatrudniających cudzoziemców to nie był zwykły rok. Zresztą od czasu pandemii działamy w innym trybie niż normalnie. Dlatego by odpowiedzieć na pytanie o potrzebę kolejnych zmian, musimy wiedzieć, jak aktualnie wygląda sytuacja prawna obcokrajowców i możliwości zalegalizowania ich pobytu i pracy w Polsce.

A obecnie mamy przepisy, które działały do czasu wybuchu pandemii koronawirusa. To te tradycyjne przepisy, które regulują zasady zatrudniania cudzoziemców, ich pobytu oraz inne kwestie związane z ich przyjazdem. Potem mamy przepisy, które weszły w ramach tarczy antycovidowej. W czasie pandemii rzeczywiście okazały się one bardzo dobrym rozwiązaniem, bez zbędnych formalności wydłużały pobyty wszystkich cudzoziemców przebywających w Polsce.

Dwa lata później wybuchła wojna w Ukrainie. Przyjęta wtedy specustawa również wprowadziła szereg uproszczeń w zasadach zatrudniania obywateli Ukrainy i cudzoziemców przybywających z tego kraju.

Czyli mamy spory miszmasz.

Można tak powiedzieć. Będąc kierownikiem działu w firmie, która każdego miesiąca analizuje po kilka tysięcy spraw migracyjnych, mam poczucie sporego zamieszania.

Podam przykład. Ukrainka ma kartę pobytu, przebywała w Polsce w ramach ustawy covidowej, ale wyjechała na miesiąc na Ukrainę. Wróciła. I już nie może być zatrudniona na tych samych zasadach, co wcześniej. Ma być uchodźcą i ma być zatrudniona na podstawie przepisów dotyczących uchodźców, a może mają ją objąć przepisy tej podstawowej ustawy, która obowiązuje od lat?

Więc mając taki miszmasz w przepisach, nie ma się co dziwić, że pojawiają się wątpliwości, z jakich rozwiązań należy skorzystać. Przepisy, choć bardzo potrzebne i bardzo ułatwiły funkcjonowanie w tych trudnych czasach, były przygotowywane na szybko. Potrzebowaliśmy czasu, żeby nauczyć się je prawidłowo interpretować.

Czyli kolejna zmiana jest potrzebna?

Rozumiem taki krok rządu. Chcą uporządkować przepisy. Co więcej, wydaje mi się, że to nie jest ostatnia nowelizacja zmieniająca przepisy. Mamy za sobą trzy lata różnych zmian prawnych, a przed nami zapewne kolejne trzy lata, w trakcie których wypracujemy ścieżkę, wedle której będziemy pracować.

Kiedy wchodziły w życie przepisy wprowadzające pracę na podstawie oświadczenia, też potrzebowaliśmy kilku miesięcy, by wspólnie z urzędami wypracować sprawdzoną ścieżkę działania. Wiele przepisów wymagało jeszcze doprecyzowania i zrozumienia przez obydwie strony.

Czy w projekcie ustawy o cudzoziemcach widzi pani rozwiązania, które rzeczywiście ułatwią zatrudnienie cudzoziemców?

Wydaje mi się, że takie są. Jest w nim bardzo dużo doprecyzowań, takich kropek nad „i”.

Przykłady?

Likwidacja testu rynku pracy jest wyjątkowo dobrym rozwiązaniem. Uzyskanie informacji starosty wydłużało proces rekrutacyjny o miesiąc. Obecnie, kiedy z racji utrudnionego dostępu do mężczyzn z Ukrainy poszukuje się pracowników w coraz odleglejszych krajach, każdy zaoszczędzony dzień liczy się jeszcze bardziej. A przypomnę, że takie rekrutacje trwają nawet i pół roku. Skrócenie tego o miesiąc to naprawdę dobra wiadomość.

Jakie inne zaproponowane przez rząd mechanizmy odbiera pani pozytywnie?

Zapisane w innej ustawie, która weszła w życie w ostatnich dniach stycznia 2023 r., ale bardzo potrzebne usprawnienie procesu wydawania zezwoleń na pobyt czasowy. To są dokumenty, na których teraz w szczególności zależy obywatelom Ukrainy. Przyjeżdżając do Polski, chcieli mieć gwarancję pozostania na dłużej. Teraz wiedzą, że do sierpnia 2024 r. została wydłużona ochrona czasowa dla obywateli Ukrainy, która została wprowadzona na podstawie specustawy wojennej.

To ważna zmiana, bo wszyscy są świadomi, że nawet jeśli wojna skończy się za tydzień czy dwa, to powrót do normalności nie nastąpi z dnia na dzień. Dopiero, kiedy na całego ruszy proces odbudowy Ukrainy, sytuacja na rynku pracy zacznie się poprawiać. Ale do tego czasu każdy chce zabezpieczyć siebie i swoją rodzinę ekonomicznie. A to może robić, pracując w Polsce, więc chce mieć szansę na pewną pracę i nie obawiać się, że za miesiąc czy dwa znów będzie musiał składać jakieś dokumenty.

Wróćmy do nowej ustawy o cudzoziemcach. Kolejna głośna zmiana to zapowiedź dalszej digitalizacji procesu zatrudniania. Sprawdzi się ten pomysł?

Jak najbardziej. Kilka lat temu wchodziła w życie elektronizacja procesu składania oświadczeń o powierzeniu pracy. Wcześniej proces wyglądał tak, że drukowało się formularz i wypełniało go ręcznie. Z biura brało się plik dokumentów, szło się do urzędu wojewódzkiego i wszystko składało. Następnego dnia człowiek wracał, odbierał dokumenty już z pieczątkami i podpisami. W biurze stawiał swój stempel, parafkę, skanował i wkładał do teczki.

Gdy weszły w życie zmiany, to ten proces skrócił się do włączenia komputera, zalogowania się na platformie i wypełnienia tam kilku rubryk. W pierwszym odruchu nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, miałam wrażenie, że moja praca zniknęła. Ale po dniu czy dwóch dotarło do mnie, ile niepotrzebnych czynności wiązało się z wypełnieniem tych dokumentów. Dziś nie wyobrażam sobie, by ten proces mógł wyglądać po staremu.

A jesteśmy pracodawcą masowym, każdego miesiąca rejestrujemy po kilka czy kilkanaście tysięcy oświadczeń. Wtedy jednego dnia udało nam się w pełni przejść z tym procesem na formę elektroniczną

Jestem pewna, że analogicznie będzie odebrany zapowiedziany proces digitalizacji. Choć tym razem zapewne nikt już nie będzie zdziwiony, że czegoś mu brakuje. Każdy z nas czeka na tę zmianę. Więc nie mam żadnych obaw w tej kwestii. Digitalizacja powinna wejść w życie nawet szybciej, niż planuje ją wprowadzić rząd. To rozwiązanie odciąży nie tylko nas, ale też urzędników.

Ostatnia kwestia – zmiany w zasadach karania za powierzanie nielegalnej pracy. Nowością jest tu założenie, że wymiar kary grzywny powinien być mierzony proporcjonalnie do liczby cudzoziemców, którym pracodawca nielegalnie powierzył wykonywanie pracy. W myśl tego założenia kara grzywny będzie wymierzana w kwocie nie niższej niż 500 zł za jednego nielegalnie zatrudnionego cudzoziemca. Jak oceniacie tę zmianę?

Mam mieszane odczucia. Bo z jednej strony znam przypadki, gdzie na karaniu nieuczciwych firm w praktyce cierpi cudzoziemiec, który z różnych przyczyn wykonuje pracę nielegalnie. Nieraz nawet nie ma pojęcia, że tak się dzieje. Ale z drugiej strony, kiedy patrzymy na obecną wysokość kar, gdzie górna granica wynosi 30 tys. zł, to dla firmy rekrutującej cudzoziemców nie jest to jakoś specjalnie wygórowana kwota.

Można dojść do wniosku, że zysk z nielegalnego procederu jest większy niż maksymalna wysokość kary. Tymczasem zastosowanie nowego sposobu wyliczania wysokości kary wpłynie na końcową kwotę. Wiem, że to dość radykalny krok, ale uważam, że potrzebny. Bo sama widzę, że są pracodawcy, których do stosowania przepisów prawa przekonuje dopiero wizja srogiej kary. Szkoda, że tak to działa, ale niestety to prawda.

A ja ze swojej strony zachęcam pracodawców, którzy w tym temacie mają jakiekolwiek wątpliwości, aby już zrobili przegląd całego procesu. Jeśli wyłapią, że z czegoś się nie wywiązali, niech naprawią te pomyłki. Póki ustawa nie weszła w życie, można to zrobić bezkosztowo.

Jest coś, czego pani zabrakło w projekcie ustawy o cudzoziemcach?

Poruszenia kwestii stałych pobytów cudzoziemców. Ten proces cały czas jest bardzo skomplikowany i sprawia wiele problemów. By móc ubiegać się o dożywotni pobyt na terytorium Polski (z wymianą kart pobytu co 5 lub 10 lat), cudzoziemiec musi przebywać w Polsce pięć lat.

Jak to nieraz w życiu wychodzi, szewc bez butów chodzi i rok temu sama musiałam udać się do urzędu, by złożyć dokumenty niezbędne do uzyskania stałego pobytu. Uzbierałam pełny segregator dokumentów potwierdzających, co robiłam, gdzie pracowałam, ile zarabiałam, gdzie mieszkałam przez ostatnie pięć lat – taka historia (dość szczegółowa) mojego życia zamknięta w segregatorze. Mimo że na co dzień zajmuję się tymi sprawami i wiedziałam, co i jak mam przygotować, to przejście tego procesu kosztowało mnie naprawdę dużo energii. Cudzoziemcy, którzy nie mają takiej wiedzy jak ja, mają z tym ogromny problem. A pracodawcom powinno zależeć na tym, by ich pracownicy z zagranicy, którzy się sprawdzili i z którymi chcą się związać na dłużej, mieli jak najprostszą drogę do dłuższego pobytu w Polsce.

Nie wiem, dlaczego na przykład po trzech czy pięciu latach, w trakcie których cudzoziemiec odprowadza składki, płaci podatki, nie może z automatu otrzymać przedłużenia pobytu w Polsce bezterminowo.

Źródło: PulsHR