O wykorzystaniu technologii w rozwoju mobilności transgranicznej Puls Biznesu rozmawia z Andrzejem Korkusem, prezesem Grupy EWL.

Grupa EWL została założona w 2007 r. W trakcie niemal 15 lat działalności spółki rynek pracy ulegał wielu przemianom. Jak wpłynęło to na rozwój firmy?

Właściwie go ukształtowało. Kiedy w 2007 r. otwieraliśmy działalność, polska gospodarka była w niezwykłym momencie. Bezrobocie po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej spadło dwukrotnie, ponadto 2 mln Polaków wyemigrowało na Zachód, a jednocześnie do Polski zaczął napływać zagraniczny biznes oraz otwierały się duże zakłady produkcyjne. Tymczasem – inaczej niż w krajach Europy Zachodniej, gdzie nawet kilkanaście procent pracowników stanowili obcokrajowcy – niemalże 99 proc. zatrudnionych na naszym rynku było obywatelami Polski. Właśnie wtedy pojawił się problem – zaczęło brakować pracowników. Zdecydowaliśmy się go rozwiązać, dając polskim przedsiębiorcom możliwość zatrudnienia pracowników z zagranicy. Początkowo byliśmy skoncentrowani na jednym z największych w ostatnich latach ruchu migracyjnym pomiędzy Ukrainą a Polską. Jednak problem mobilności transgranicznej nie dotyczy tylko rynku polskiego, więc stopniowo rozszerzaliśmy zasięg naszej działalności. Obecnie polski rynek pracy składa się w blisko 7 proc. z cudzoziemców, a nasza firma rekrutuje globalnie na potrzeby państw UE. Dla 350 klientów rekrutujemy pracowników z 17 krajów, zatrudniamy ich na 5 rynkach i zamierzamy wejść na kolejne. W ubiegłym roku zatrudniliśmy prawie 30 tys. pracowników. Nasze kompetencje wychodzą daleko poza tradycyjny model agencji zatrudnienia tymczasowego.

Odpowiadamy na wiele potrzeb klientów i pracowników, np. wykorzystując technologie przy rekrutacji, skupiamy się na przedstawianiu ofert pracy w transparentny sposób, tak aby migracja przebiegała bez ryzyka. Dzięki naszym usługom przedsiębiorcy nie muszą zajmować się pracochłonnym procesem rekrutacji, orientować się w zawiłych procedurach legalizacyjnych czy martwić się o zakwaterowanie dla pracowników.

Co sprzyja prowadzeniu agencji pracy w Polsce, a co może stanowić utrudnienie?

Polska gospodarka jest jedną z najszybciej rosnących w Europie, nasz rynek pracy jest atrakcyjny i konkurencyjny, nie jest jeszcze tak spenetrowany jak rynki Europy Zachodniej. Zwłaszcza w ostatnim czasie przyciągamy bardzo dużo inwestycji z Zachodu i Azji. Według badań ośrodków europejskich realny poziom bezrobocia w Polsce to 3 proc., co stawia nas obecnie na trzeciej pozycji wśród krajów Unii Europejskiej, tuż za Czechami i Holandią, które są mniejsze od Polski. Spośród krajów OECD to nasz kraj rokrocznie wydaje najwięcej pierwszych zezwoleń i wiz długoterminowych, w zdecydowanej większości z tytułu pracy – co roku wyprzedzamy w tej kategorii nawet Niemcy i Stany Zjednoczone. W porównaniu z tymi krajami nasz system jest bardziej innowacyjny, co może świadczyć o tym, że stajemy się naprawdę dojrzałym rynkiem pracy.

W czasach pandemii koronawirusa utrudnienia pojawiają się niekiedy niespodziewanie, lecz każde wyzwanie mobilizuje nas do szukania i wprowadzania innowacyjnych rozwiązań. Jednym z mankamentów jest wciąż nie do końca jasna linia orzecznicza w niektórych obszarach na styku prawa migracyjnego. Masowy napływ pracowników do Polski zaczął się 7 lat temu, ale nadal istnieją sfery, w których nie ma jasnych zasad legalizacyjnych.

Należy również podkreślić, że na polskim rynku pracy konkuruje się zarówno o pracowników, jak i o klientów. Musimy rywalizować z wieloma przedsiębiorczymi, bardzo prężnie działającymi agencjami zatrudnienia, czasem nawet przy obsłudze tego samego klienta.

Wspomniał Pan, że EWL odbiega od tradycyjnego modelu APT. Czym zatem grupa wyróżnia się na tle konkurencji?

Naszym największym atutem jest zorientowanie biznesu na klienta. Mamy najszybciej rozwijający się dział customer experience wśród wszystkich agencji pracy. Na bieżąco badamy nastroje pracowników, m.in. przez nasze aplikacje, mierząc ich zadowolenie i dbając o poziom ich satysfakcji. Nasze dane wskazują, że długość zatrudnienia naszych pracowników zagranicznych znacznie wyróżnia się na rynku.

Olbrzymią przewagą, a jednocześnie jednym z naszych priorytetów, jest rozwiązywanie problemów za pomocą technologii. Już teraz jesteśmy globalnie dostępną platformą zatrudnienia, z której korzysta 350 klientów na 5 rynkach i na którą aplikują pracownicy z 17 krajów. Wspólnie z naszymi partnerami implementujemy rozwiązania oparte na machine learning. Technologia, którą dysponujemy, pozwala optymalnie dopasować ofertę do umiejętności osoby poszukującej pracy, a pracodawcy – zatrudniać pracownika na miarę swoich potrzeb. Udało nam się zautomatyzować wiele procesów – od rekrutacyjnych po legalizacyjne.

Fundamentalne znaczenie ma także nasze doświadczenie. Działamy od początku istnienia tego rynku.

Cały model biznesowy EWL dostosowany jest do zatrudniania pracownika transgranicznie. Potwierdziliśmy jego skuteczność w Polsce, a teraz z powodzeniem wprowadzamy w Rumunii, Czechach oraz w Europie Zachodniej. Paradoksalnie, choć często są to rynki dojrzalsze od naszego, to właśnie my mamy większe doświadczenie w obszarze rekrutacji transgranicznej spoza Unii Europejskiej. Robimy transfer naszego know-how ze Wschodu na Zachód, co jest unikatowe.

Bazując na tym doświadczeniu – jak według Pana przedstawiają się prognozy dla polskiego i europejskiego rynku pracy na 2022 r.?

Myślę, że ten rok będzie bardzo dobry dla gospodarki, a co za tym idzie, trudny dla rynku pracy. Według „The Economist” gospodarstwa domowe w krajach rozwiniętych nigdy nie miały tyle gotówki, ile mają dzisiaj. Oszczędności kumulowane podczas pandemii, która ograniczyła okazję do wielu wydatków, teraz będą szukały ujścia. Widać również gigantyczny napływ inwestycji. Zarówno firmy europejskie, które miały linie produkcyjne w Azji, jak i przedsiębiorstwa azjatyckie, które chcą działać na rynkach europejskich, przekonały się boleśnie, jak dużym ryzykiem obarczone są długie łańcuchy dostaw. Z tego powodu poszukują możliwości przeniesienia części produkcji czy zaplecza magazynowego do Unii Europejskiej. Ich wybór najczęściej kieruje się w stronę krajów takich jak Polska, Czechy, Słowacja czy Rumunia. Spośród nich Polska jest największa, więc przypadnie nam w udziale spora część tortu.

W konsekwencji na rynku pojawi się dużo miejsc pracy, co przy marginalnym już dziś bezrobociu może oznaczać trudności ze znalezieniem kandydatów na te stanowiska. Obserwujemy jednak, że zaostrza się europejska konkurencja o pracownika.

Kraje, które dotychczas nie rekrutowały pracowników poza obszarem Unii Europejskiej, dziś rozumieją tę konieczność i zaczynają wprowadzać regulacje prawne podobne do polskich. Naszym asem w rękawie są najnowsze zmiany wprowadzone do ustawy o cudzoziemcach, ale na pewno walka o pracownika w UE będzie zacięta, ponieważ zapotrzebowanie jest gigantyczne.

Co nowe przepisy oznaczają dla pracodawców, pracowników i agencji pracy w praktyce?

Zmiany w ustawodawstwie były niezbędne. Pomimo liberalnego dostępu do rynku pracy, szczególnie dla obywateli krajów ościennych, zbliżonych do nas kulturowo, formalności związane z zatrudnieniem cudzoziemców były pracochłonne i długotrwałe. Ustawa, podpisana przez prezydenta 4 stycznia, wprowadza wiele uproszczeń dotyczących m.in. udzielania cudzoziemcom zgody na pobyt czasowy i pracę oraz poszerza katalog okoliczności, w których nie trzeba ubiegać się o nowe zezwolenie na pobyt i pracę. Zmianie ulegnie również długość okresu zatrudnienia na podstawie oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi – z 6 do 24 miesięcy. Skrócone zostaną także terminy załatwienia zezwolenia na pobyt stały i czasowy.

Nowe przepisy będą szczególnie korzystne dla cudzoziemców, którzy już pracują w Polsce, zdobyli doświadczenie na stanowisku pracy, opanowali podstawy języka i chcą pracować tutaj dłużej. Niewątpliwie przyczynią się one do możliwości rozwoju zawodowego cudzoziemców i rozwijania ich karier w polskich przedsiębiorstwach.

Pracodawcy z kolei nie będą musieli rozstawać się z przeszkolonymi i wartościowymi pracownikami. Migracja zarobkowa przestanie mieć charakter krótkookresowy, rotacyjny, co pozwoli budować stabilne zespoły.

Skrócony czas oczekiwania na tzw. kartę pobytu może wpłynąć na zatrzymanie odpływu na Zachód osób pracujących na stanowiskach specjalistycznych czy menedżerskich. My również odczujemy ulgę po wejściu zmian w życie. Nasi pracownicy transgraniczni będą mogli pozostać w Polsce dłużej, a sprawy urzędowe i legalizacyjne będą zajmowały mniej czasu. Oceniam te zmiany bardzo pozytywnie, wszystkim powinno być teraz łatwiej.

Źródło: Puls Biznesu