Już nie tylko ubrania, ale też wyposażenie domu, kosmetyki czy… zabawki dla psa. Coraz częściej w internecie robimy codzienne zakupy spożywcze. Branża e-commerce w czasie pandemii wystrzeliła. A w następstwie boomu wzrosło zapotrzebowanie na pracowników – według danych agencji pracy EWL nawet o 150 proc. Wszystko wskazuje na to, że mamy tu do czynienia nie z jednorazowym skokiem, lecz trwalszą tendencją – poinformował portal PulsHR.
– Zamknięto ludzi w domach, zamknięto im galerie handlowe, gdzie do tej pory robili zakupy i spędzali czas, a ich potrzeby zakupowe niewiele się zmieniły. Mimo że nikt nie wiedział, czym grozi pandemia, ile będzie trwała, jak będzie wyglądało nasze codzienne życie, to każdy chciał funkcjonować w sposób jak najbardziej zbliżony do tego, co było wcześniej. W efekcie zdecydowana większość ludzi zaczęła korzystać z internetu jako narzędzia do robienia zakupów. Zaczęła sprawdzać, jakie towary są tam dostępne, a kiedy okazało się, że można zamówić dosłownie wszystko, pojawiła się masa dodatkowych zakupów – wyjaśnia Krzysztof Gralak, szef linii biznesowej EWL Logistics, dedykowanej sektorowi e-commerce.
To przełożyło się nie tylko na zwiększenie zapotrzebowania na pracowników w e-commerce, ale przede wszystkim na zmianę łańcucha dostaw. Kiedy bowiem ludzie wiedzieli, że nie mogą przymierzyć danej rzeczy, zamawiali ją w trzech różnych rozmiarach. (…)
– (…) Z rozmów z naszymi klientami szacuję, że liczba operacji sprzedażowych wzrosła o 70-80 proc. Ale na tym nie koniec – zaznacza Krzysztof Gralak.
Taki tryb robienia zakupów przełożył się również na konieczność zwiększenia liczby pracowników po stronie zwrotów. To, że klienci odeślą ubrania w niepasujących rozmiarach, jest przecież pewne. Ktoś musiał je odłożyć w odpowiednie miejsce w magazynie.
Jak wyjaśnia Tomasz Łagowski, regionalny szef sprzedaży w EWL, około 80-procentowy wzrost sprzedaży przełożył się na 40-procentowy wzrost zatrudnienia. A jak przełożyło się to na zainteresowanie pracownikami z zagranicy?
– W jednej z firm, do której do tej pory dostarczaliśmy 100 pracowników, po dwóch, trzech miesiącach funkcjonowania w czasie pandemii zapewnialiśmy ich już 350. Do tego dochodziły nowe projekty z e-commerce, gdzie w ciągu 2 miesięcy doszliśmy do liczby 200 pracowników. Czyli dla nas zamówienia wzrosły drastycznie, bo trzeba pamiętać, że zaczęliśmy zapewniać pracowników w wielu innych branżach, które również przestawiły się na handel online – mówi Tomasz Łagowski.
Jak dodaje, najpilniej poszukiwani są pracownicy do kompletowania zamówień. Ich praca z jednej strony jest kluczowa dla funkcjonowania przedsiębiorstwa, z drugiej proces ten trudno zautomatyzować. (…)
Źródło: PulsHR